Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Śro 12:44, 03 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan Gun właśnie zajął pozycję przy oknie w świeżo spacyfikowanej wieży lotniczej na dachu hangaru. Po przekroczeniu kilku martwych ciał, oparł się metalową rurę zabezpieczającą przed upadkiem na betonowy plac.
- Strzelać bez rozkazu! Ognia!- rzucił dwóm podwładnym, którzy jednocześnie otworzyli ogień z góry, do biegających po placu przeciwnikach.
Nagle głośna seria z głównego budynku rzuciła zwłokami trafionego rycerza o ścianę wieży. Niech to szlak!- pomyślał generał ostrzeliwując nowe zagrożenie. Chybił jednak, a wróg skrył się za betonową ścianą. Korzystając z chwili wytchnienia, odpiął od pasa granat ręczny i rzucił w okno, skąd przyszła śmierć po jednego z jego ludzi. Sądząc po ilości mięsa i krwi, która rozchlapała się po pomieszczeniu, super mutant nie zdążył wyrzucić granatu, ginąc w jego eksplozji.
Terkot M60, dźwięk H&K MP5, przyjemny i łagodny dźwięk broni plazmowej, wszystkie te dźwięki Ryan znał, sam używał tych broni, ale hałas, który dobiegł go przez słuchawki w hełmie, znał tylko ze starych filmów i początku rzezi na tym kompleksie. Do bazy zbliżał się myśliwiec.
Ryan kucnął, kryjąc się za wyposażeniem wieży i włączył radio:
- Wszystkie jednostki uwaga! Zaraz zostaniecie zaatakowani przez maszynę latającą, tą która wystartowała z hangaru! Bez odbioru.
Ryan nie miał zamiaru powtarzać swoim podwładnym, jaka niecodzienna rzecz ich ostrzela. Wolał zająć się ważniejszymi w tej chwili sprawami, zwłaszcza, że ostatni rycerz, który był z nim na wieży padł martwy.
Ryan był sam. Słyszał jeszcze jak jego ludzie walczą na dole z coraz szczuplejszymi siłami wroga. Jego ludzie. Nie miał zamiaru ich zawieść.
Wstał, przyłożył swój ciężki karabin do ramienia i zaczął delikatnie brać na cel nadlatującą maszynę. Za Bractwo- pomyślał naciskając przycisk spustowy. Z karabinu wyleciały dwa przyciski, mimo że Ryan nie zdjął palca ze spustu.
- Niech to szlag- powiedział sam do siebie, kiedy taśma do M60 została zupełnie opróżniona.
Jego dwa pociski minęły zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów kokpit samolotu. Wiedząc, że ze swojego plazmowego glocka nie trafi w będący już tuż tuż aeroplan, wykonał podstawowy manewr "unik i osłona". Samolot zaczął ostrzał.
Ian mógł być z siebie dumny, że jego sprytny plan podziałał i samochód jechał dalej. Ale nie myślał teraz o tym. Jako oddany swoim ideologiom i Bractwu żołnierz, myślał tylko o powodzeniu misji. Za wszelką cenę.
Samolot leciał teraz o wiele wolniej, zapewne dlatego, iż chciał dłużej mieć w zasięgu swoich karabinów żołnierzy Bractwa. Teraz była szansa Starszego Rycerza Sandersa. Wziął go na cel, wymierzył, i puścił serię w jego kierunku. Chybił. Ale nie mógł zawieść swoich towarzyszy broni, nie mógł zawieść siebie. Wierząc w siebie, powtórzył czynność i kolejna seria pomknęła ku samolotowi. Znowu chybił. Tak nie może być, to nie może się stać. Ponownie wycelował w samolot, samolot który z każdą chwilą był coraz bliżej bazy, tak samo jak hummer, tylko że samolot przeleci nad konstrukcją, a hummer wbije się w nią z pełnym impetem. To nic, jeżeli strąci samolot, losy tej akcji mogą być zupełnie inne. Jeszcze raz wycelował i długą serią strzelił do lecącego obiektu. Pociski przeszyły lewe skrzydło samolotu uszkadzając sterowanie. Pilot nie zdążył nawet pojąć co się stało, kiedy tuż przed bazą uszkodzony płat zablokował się w złej pozycji i samolot z całym impetem uderzył w główny budynek. Ten z kolei, runął przysypując swoimi zgliszczami niedobitki wroga.
- Zwycięstwo! Iiiiiiiiihhhhhhaaaaa!- krzyknął wymachując w triumfalnym geście Ben.- Ja wiedziałem, że tak będzie! Ja wiedziałem!
Kiedy Ian zdążył wsiąść na miejsce kierowcy i wyhamować, zatrzymując się przed hangarem, po całej okolicy niosły się triumfalne krzyki zwycięzców. Kilka bandytów, którzy przeżyli zostali rozbrojeni i aresztowani. Na horyzoncie pojawił się nawet transporter z Bunkra Ikar, który przegapił tę historyczną bitwę.
W pomieszczeniu wieży tryumfalnie stał dowódca całej operacji- Ryn Gun, który z założonymi rękoma dumnie, lecz czujnie rozglądał się po zabudowaniach. I co ja mam z tobą zrobić Sanders?- spytał sam siebie w myślach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|