Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Konwój - rekonesans [Ian Sanders]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pon 11:22, 01 Maj 2006    Temat postu:

Ian pędził do wrót hangaru, osłaniany przez ogień swojego oddziału i drugiego hummera. Jedyne wejście do hangaru stanowiły ogromne wrota z falistej blachy wmontowane we wschodnią ścianę.
- Dobrze Sanders, nie zatrzymuj się!- krzyknął Ben pędzący tuż zanim.
Za sobą Ian słyszał odgłosy strzałów, rykoszetów, eksplozji, krzyki rannych stworzeń i krzyk generała:
- Do hangaru, szybciej! Zdejmijcie tego snajpera! Richardson osłaniaj!- Ryan starał się przekrzyczeć odgłosy walki.
Tuż nad głowami Iana i Bena, blaszaną ścianę hangaru przeszyła seria z karabinu wystrzelona z budynku, skąd wcześniej dostali rakietą. W odwecie luźna seria z M60 efektownie pozbawiła ścianę w tym miejscu tynku, zabijając przy okazji wrogiego strzelca.
Ian odwrócił się w biegu na chwilę, by zobaczyć jak radzą sobie jego towarzysze. Drugi hummer skutecznie ich osłaniał, a Ryan i Richardson co chwila mielili wrogów swoimi ciężkimi karabinami maszynowymi. Dobrze. Jednak sekundę później, kiedy na powrót spojrzał przed siebie, zza rogu wyskoczył zdezorientowany ghul, na którego wpadł Ian, przewracając się z nim na beton. Ghul gorączkowo złapał za swój pistolet, ale obaj Rycerze już mieli go na celowniku. Lata służby robiły swoje. Ben pozbawił go przytomności ciosem kolby, po czym wbił ją mocno jeszcze raz, mówiąc: "za nasz konwój".
- Worsd, nie czas na zabawę! Biegnij!- krzyknął Ryan obserwując sytuację.- Niech ktoś zdejmie tego snajpera!- dodał, kiedy pojedynczy pocisk odbił się od jego hełmu, sypiąc kilka iskier.
Nagle żołnierzy dobiegł głośny warkot silnika z wnętrza hangaru, a po chwili zobaczyli jak antyczna konstrukcja wyjeżdża na pas startowy i coraz bardziej nabiera prędkości, wznosząc się w powietrze.
- Ognia! Nie dajcie temu wystartować!- powiedział Gun, strzelając krótkimi seriami w coraz bardziej oddalający się obiekt. Po chwili jednak wbiegł do hangaru z oddziałem, a drugi hummer wjechał za nimi, osłaniając wejście.
W hangarze faktycznie był skradziony hummer Bractwa i transporter, toteż Rycerze z hummera zaparkowli swój pojazd i wsiedli do transportera, z którego prowadzili ostrzał na nadbiegających wrogów.

[off] Zmiana planów- możesz pisać, jednak John gra we FreeModzie [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Wto 18:40, 02 Maj 2006    Temat postu:

Ian, niewiele myśląc, wsiadł do Hummera i ruszył nim za uciekającą machiną. Ten samolot, pomimo że przypominał raczej zabytek mógł być cennym źródłem wiedzy dla Skrybów Bractwa Stali. Wyjeżdżając z hangaru, Sanders potrącił jakąś istotę, najprawdopodobniej ghula.
Niewielka strata - powiedział sobie w myślach uśmiechając się lekko. Po chwili zorientował się, że jego kompani mogą być co najmniej zdziwieni jego zachowaniem, więc drogą radiową wysłał im wiadomość:
Jadę za samolotem, on może być cenny, a wy na pewno poradzicie sobie z tą bandą łajdaków - rzeczywiście, Starszy Rycerz nie wątpił, iż pozostali Bracia pokonają tę swołocz. Z drugiej strony kryminaliści mogli mieć ukrytego asa w rękawie...nie to mało prawdopodobne, samolot jest ważniejszy. Brat Stali musiał go dogonić. W przeciwnym razie wojenna maszyna mogłaby zabić żołnierzy, którzy nie zdążyliby się ukryć, a potem bezkarnie uciec. To by była totalna porażka i kompromitacja Iana, nie mógł sobie na to pozwolić. Jego duma i honor nie zniosłyby tego. Teraz to była jego osobista walka, w której nie mógł paść remis. Ktoś musiał zginąć i tym kimś musiał być pilot latającego pojazdu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Wto 20:53, 02 Maj 2006    Temat postu:


Ian ruszył za samolotem, jednak maszyna wroga była o wiele szybsza i pilot wrogiej maszyny szybko nabierał dystansu. Ian już tracił nadzieję, kiedy przedwojenny myśliwiec [Hellcat F6F] zatoczył pętle i zaczął lecieć w kierunku hummera. Pilot zauważył "łatwy kąsek" i prostym manewrem ostrzelał hummera Bractwa Stali. Kule zadudniły głośno o pancerz dziurawiąc go w wielu miejscach. Przełożonym się to nie spodoba. Tymczasem samolot po udanym manewrze kontynuował powrót do bazy, gdzie zagra główną rolę jako odsiecz. Ian zatrzymał o dziwo sprawny pojazd. W jego radiu od momentu porwania auta nie ustawał głos generała, oskarżający go o desynchronizację oddziału i niesubordynację.

Tymczasem wsparcie misji, jadące pomiędzy górami w transporterze, nie mogło odnaleźć się w górskich zaułkach, błądząc nieustannie.
- Dowódco, chyba nie zdążyliśmy na czas...
- Raczej nie
.- odparł Jetsky słysząc odgłosy walki niosące się echem po górach.

Natomiast walki skoncentrowane wokół hangaru, przynosiły coraz krwawsze żniwo. Plac zdążył zaścielić się od ciał super mutantów, ghuli i ludzi. Bractwo natomiast straciło już trzech rycerzy.
- Sir, nie wytrzymamy długo- zameldował jeden z jeszcze żywych żołnierzy w pancerzu bojowym, który usmażył celnym strzałem nadbiegającego człowieka.
- Przecież wiem- ryknął Ryan, odkładając radio.- Jako generał doskonale orientuję się, kiedy dostajemy po tyłku. Cholera, na tyle budynków powinno być ich o wiele mniej. W sumie już powinniśmy wygrać! I gdzie to wsparcie?!
Ryan przywołał gestem ręki dwóch rycerzy do siebie i rozkazał:
- Wy dwaj idziecie ze mną na wieżę, stamtąd nieco ich przystrzyżemy. Ruszać się, jazda!
W myślach dodał: "lepiej żeby zaczęli im się kończyć żołnierze, inaczej nie doczekamy kolejnego wschodu słońca".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Śro 7:52, 03 Maj 2006    Temat postu:

Cho**** jasna! - Ian zaklął głośno. Nie wiedział, że to coś potrafi się tak szybko rozpędzić. Starszy Rycerz natychmiast zaczął kierować się ku miejscu walki. Nagle w głowie zaświtała mu pewna myśl. Na dachu Hummera powinien znajdować się karabin. Sanders rozpędził samochód do maksymalnej prędkości, wyjął z plecaka swoje raido i położył je na pedale gazu. Potem ustawił kierownicę tak, by auto jechało prosto przed siebie. Wtedy Brat Stali otworzył drzwi i z trudem wdrapał się na dach pojazdu. Wykonawszy udany manewr zamknął wcześniej otwarte drzwi i dobył ciężkiej broni, po którą tutaj wszedł i rozpoczął ostrzał latającej machniny. Gdyby nie udała mu się ta sztuka, musiałby zdążyć wejść do swojego pojazdu i wymanewrować go tak, aby ten nie uderzył z pełną prędkością w ścianę jakiegoś budynku. W takiej sytuacji nie byłoby miło. Nawet jeśli Bractwo wygrałoby tę walkę, Ian najprawdopodobniej zostałby zdegradowany lub nawet wyrzucony. Rycerz by tego nie przeżył. Woli umrzeć tu, na polu walki, zachowując resztki honoru i żołnierskiej dumy, która była dla niego tak bardzo ważna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Śro 12:44, 03 Maj 2006    Temat postu:

Ryan Gun właśnie zajął pozycję przy oknie w świeżo spacyfikowanej wieży lotniczej na dachu hangaru. Po przekroczeniu kilku martwych ciał, oparł się metalową rurę zabezpieczającą przed upadkiem na betonowy plac.
- Strzelać bez rozkazu! Ognia!- rzucił dwóm podwładnym, którzy jednocześnie otworzyli ogień z góry, do biegających po placu przeciwnikach.
Nagle głośna seria z głównego budynku rzuciła zwłokami trafionego rycerza o ścianę wieży. Niech to szlak!- pomyślał generał ostrzeliwując nowe zagrożenie. Chybił jednak, a wróg skrył się za betonową ścianą. Korzystając z chwili wytchnienia, odpiął od pasa granat ręczny i rzucił w okno, skąd przyszła śmierć po jednego z jego ludzi. Sądząc po ilości mięsa i krwi, która rozchlapała się po pomieszczeniu, super mutant nie zdążył wyrzucić granatu, ginąc w jego eksplozji.
Terkot M60, dźwięk H&K MP5, przyjemny i łagodny dźwięk broni plazmowej, wszystkie te dźwięki Ryan znał, sam używał tych broni, ale hałas, który dobiegł go przez słuchawki w hełmie, znał tylko ze starych filmów i początku rzezi na tym kompleksie. Do bazy zbliżał się myśliwiec.
Ryan kucnął, kryjąc się za wyposażeniem wieży i włączył radio:
- Wszystkie jednostki uwaga! Zaraz zostaniecie zaatakowani przez maszynę latającą, tą która wystartowała z hangaru! Bez odbioru.
Ryan nie miał zamiaru powtarzać swoim podwładnym, jaka niecodzienna rzecz ich ostrzela. Wolał zająć się ważniejszymi w tej chwili sprawami, zwłaszcza, że ostatni rycerz, który był z nim na wieży padł martwy.
Ryan był sam. Słyszał jeszcze jak jego ludzie walczą na dole z coraz szczuplejszymi siłami wroga. Jego ludzie. Nie miał zamiaru ich zawieść.
Wstał, przyłożył swój ciężki karabin do ramienia i zaczął delikatnie brać na cel nadlatującą maszynę. Za Bractwo- pomyślał naciskając przycisk spustowy. Z karabinu wyleciały dwa przyciski, mimo że Ryan nie zdjął palca ze spustu.
- Niech to szlag- powiedział sam do siebie, kiedy taśma do M60 została zupełnie opróżniona.
Jego dwa pociski minęły zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów kokpit samolotu. Wiedząc, że ze swojego plazmowego glocka nie trafi w będący już tuż tuż aeroplan, wykonał podstawowy manewr "unik i osłona". Samolot zaczął ostrzał.

Ian mógł być z siebie dumny, że jego sprytny plan podziałał i samochód jechał dalej. Ale nie myślał teraz o tym. Jako oddany swoim ideologiom i Bractwu żołnierz, myślał tylko o powodzeniu misji. Za wszelką cenę.
Samolot leciał teraz o wiele wolniej, zapewne dlatego, iż chciał dłużej mieć w zasięgu swoich karabinów żołnierzy Bractwa. Teraz była szansa Starszego Rycerza Sandersa. Wziął go na cel, wymierzył, i puścił serię w jego kierunku. Chybił. Ale nie mógł zawieść swoich towarzyszy broni, nie mógł zawieść siebie. Wierząc w siebie, powtórzył czynność i kolejna seria pomknęła ku samolotowi. Znowu chybił. Tak nie może być, to nie może się stać. Ponownie wycelował w samolot, samolot który z każdą chwilą był coraz bliżej bazy, tak samo jak hummer, tylko że samolot przeleci nad konstrukcją, a hummer wbije się w nią z pełnym impetem. To nic, jeżeli strąci samolot, losy tej akcji mogą być zupełnie inne. Jeszcze raz wycelował i długą serią strzelił do lecącego obiektu. Pociski przeszyły lewe skrzydło samolotu uszkadzając sterowanie. Pilot nie zdążył nawet pojąć co się stało, kiedy tuż przed bazą uszkodzony płat zablokował się w złej pozycji i samolot z całym impetem uderzył w główny budynek. Ten z kolei, runął przysypując swoimi zgliszczami niedobitki wroga.
- Zwycięstwo! Iiiiiiiiihhhhhhaaaaa!- krzyknął wymachując w triumfalnym geście Ben.- Ja wiedziałem, że tak będzie! Ja wiedziałem!
Kiedy Ian zdążył wsiąść na miejsce kierowcy i wyhamować, zatrzymując się przed hangarem, po całej okolicy niosły się triumfalne krzyki zwycięzców. Kilka bandytów, którzy przeżyli zostali rozbrojeni i aresztowani. Na horyzoncie pojawił się nawet transporter z Bunkra Ikar, który przegapił tę historyczną bitwę.
W pomieszczeniu wieży tryumfalnie stał dowódca całej operacji- Ryn Gun, który z założonymi rękoma dumnie, lecz czujnie rozglądał się po zabudowaniach. I co ja mam z tobą zrobić Sanders?- spytał sam siebie w myślach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Śro 15:42, 03 Maj 2006    Temat postu:

Ian ucieszył się. Wreszcie dobiegł koniec walki. Nie była długa, ale była ciężka. Zginęło wielu jego braci, którzy do końca zachowali wierność swojej ideologii. Mógł być jednym z nich, lecz nie był. Może zawdzięczał to swojej brawurze, może szczęściu. To teraz nie miało znaczenia. Liczyło się tylko zwycięstwo i pamięć o zmarłych towarzyszach broni, dzięki którym Bractwo Stali wykonało kolejny krok ku zmianie Ameryki na lepsze.
Gratuluję dobrej walki - krzyknął Starszy Rycerz - Spisaliście się doskonale i to dzięki wam odnieśliśmy to zwycięstwo. Nie możemy jednak zapomnieć o naszych zmarłych kompanach, którzy do końca walczyli za to, w co wierzyli. - Ian zakończywszy swą krótką przemowę pobiegł na górę do Generała Guna. Gdy do niego dotarł, zaczął się tłumaczyć ze swojej niesubrodynacji:
Generale, zdaję sobie sprawę na co naraziłem naszych żołnierzy, lecz w tamtej chwili uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie wykluczenie z walki samolotu, który mógłby zdziesiątkować nasze oddziały, a potem uciec. Nie przewidziałem jednak, iż taka maszyna będzie w stanie tak szybko nabrać prędkości i wzbić się w powietrze, w skutek czego musiałem udać się w dosyć ryzykowną pogoń i dopiero wtedy zestrzeliłem wroga. - Ian zrobił krótką przerwę, jakby czekał na odpowiedź swego dowódcy, lecz po kilku sekundach znowu zabrał głos:
Jednak przed podjęciem jakichkolwiek działań, proszę o wyjawienie mi co jest tak ważne, by je odbijać z rąk tych banytów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Śro 16:54, 03 Maj 2006    Temat postu:

- Zanim do tego przejdziemy, najpierw wyrażę swoją opinię o tym, co zrobiłeś- sądząc po tonie głosu, generał co najmniej nie był zachwycony.- Za niesubordynację i szersze działania bez zgody starszego rangą grozi utrata stanowiska lub wydalenie z Bractwa, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Na twoje szczęście, twój wyczyn przyczynił się do naszego zwycięstwa i jak sądzę ocalił kilku naszych żołnierzy, więc nie zostaniesz zdegradowany ani wydalony. Jednak nie licz na szybki awans.
Ryan wskazał ręką gruzowisko po budynku.
- Nasi żołnierze, jak widzisz, przeszukują gruzy w poszukiwaniu cennych przedmiotów i dokumentów, ale osobiście sądzę, że nic nie znajdą w tych ruinach. Cóż mogło być gorzej, pomyśl co by było gdyby samolot spadł na hangar. No cóż, jeszcze trochę tu posiedzimy. Zobacz jaki ładny wschód słońca Sanders. Ciesz się, że podziwiasz go z nami.

Ian rozejrzał się po oświetlonym porannym słońcem miejscu walki. Ciała były usuwane, żołnierze przeszukiwali cały teren, kilku ludzi krzątało się przy budowli będącej prawdopodobnie składem amunicji, nie mogąc go otworzyć. Za kilka godzin, po przeszukaniu i decyzji o losie zabudowań, wróci do bunkra. Może warto się jeszcze rozejrzeć po bazie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Czw 8:57, 04 Maj 2006    Temat postu:

Gdyby samolot spadł na hangar, to wróciłbym do bunkra i powiedział, że jako jedyny prztrwałem misję i samotnie zniszczyłem cała wrogą bazę i został bym Paladynem. - Ian zażartował, lecz po chwili zorientował się, że jego żart był nie na miejscu, więc szybko dodał:
Przepraszam generale - w tym momencie nastąpiła niezręczna cisza i Starszy Rycerz zszedł na dół, by rozejrzeć się po bazie. Skierował się do siedziby dwódców, o której mówił skryb na ich odprawie. Idąc do budynku myślał o słowach swojego przywódcy.
Nie licz na szybki awans - Gun pewnie miał rację oskarżając Sandersa o narażenie całej misji, ale to przecież to Ian przesądził o zwycięstwie Bractwa. Gdyby nie on, to prawdpopodbnie nikt by nie przeżył, a bandyci pozostaliby bezkarni.
Trudno, jakoś to przeżyję - mruknął pod nosem Rycerz. Wreszcie doszedł na miejsce. Wszedł do budynku i zaczął go dokładnie przeszukiwać. Nie zwracał uwagi na swoich podwładnych. Teraz musiał udowodnić Ryan'owi, że jest od innych lepszy, dużo lepszy. Jego zachowaniem kierowała ambicja. Wydawało się to chore, lecz bardzo mobilizowało do dalszego działania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Czw 15:26, 04 Maj 2006    Temat postu:

Jedyna ocalała po "ataku" samolotu część budynku była najwyraźniej przeznaczona dla żołnierzy. Część pomieszczenia, w której stał Ian była częściowo przysypana gruzem, a piętrowe łóżka stojące niegdyś jedno przy drugim, poprzewracane. Pomieszczenie było proste i bez mebli, nie licząc łóżek i pootwieranych szafek oraz biurku bez szuflad i drzwiczek, które puste stało w rogu pomieszczenia. Przeszukując od pół godziny kwatery wroga i odsypywaniu gruzu, znalazł dwie książki, notes i holodysk w torbie, przy martwym mężczyźnie z finezyjnym mundurem na sobie. W zaciśniętej dłoni trupa spoczywał Mauser. W pomieszczeniu nie było innych wartościowych przedmiotów- broń i inne cenne przedmioty zostały wygrzebane przez żołnierzy Bractwa i załadowane do pojazdów. Ian położył to co znalazł na zakurzonym biurku.
Jedna z powieści nosiła tytuł "Jak zdobyć świat", a druga "Ekonomia dla zuchwałych". Ciekawe lektury- mógł pomyśleć Ian, oglądając pozostałe przedmioty. W notesie roiło się od takich notatek, jak "w piątek zrobić przegląt oddziałów, uporządkować raporty, a Jimmiemu powiecieć że nie wyrabia normy i nie składa raportów z ostatnich trzech patroli" oraz plan dnia na kilka następnych dni. Jednak rzeczą, która budziła najwięcej pytań, był holodysk. Nie czekając, Sanders podłączył go do swojego PipBoya i załadował jego zawartość na dysk. Na ekranie pojawiły się następujce dane:
[link widoczny dla zalogowanych]
Po przeczytaniu nakazał wyświetlić drugą stronę, ta jednak najwyraźniej przez jakieś uszkodzenia nie chciała się w pełni wyświetlić:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Śro 9:43, 24 Maj 2006    Temat postu:

Cholera - zaklął głośno Ian. Nie dość, że pojmali jego kompana, zdobyli dane na temat budowy solar gun'ów, to jeszcze pojawił się jakiś Kheoundusz. Ian podszedł do jakiegoś Rycerza, który również przeszukiwał to pomieszczenie i powiedział:
Sprawdź czy aby na pewno nikt stąd nie odjechał i przeszukaj bazę danych Bractwa i dowiedz się kto to lub co to jest Kheondusz. - Sanders sam nie wiedział po co kazał to robić. Wątpliwą rzeczą przecież było, że Rycerz znajdzie odpowiedź na chociaż jedno z tych pytań, ale zawsze trzeba spróbować. Teraz Starszy Rycerz musiał o wszystkim powiedzieć swojemu zwierzchnikowi. Podbiegł do wieży truchtem i spotkał Guna, gdy ten schodził z wieży do hangaru. Ian zasalutował i powiedział:
Znalazłem dodatkowe informacje na temat tego plugastwa. Wygląda na to, że nie są to zwykli bandyci skoro najprawdopodobniej są w stanie stworzyć broń tego rodzaju. Zastanawia mnie też fakt, kim jest ten cały Kheondusz. - Ian mówił wszystko w pierwszej osobie wbrew zasadzie, że Bractwo jest wspólnotą i "wszystko co moje jest własnością wszystkich kompanów", lecz Starszy Rycerz chciał, by Ryan wiedział, że to właśnie on wszystkiego się dowiedział. Do tej pory Ian nie postępował w ten sposób i nie poczuł spodziewanego zadowolenia, gdy skończył swą wypowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Śro 15:14, 24 Maj 2006    Temat postu:

- Masz na myśli władcę zwierząt o imieniu, a może pseudonimie Khendousz- poprawił starszego rycerza Ryan, ustępując miejsca na schodach dwóm rycerzom wbiegających na górę wieży, zapewne w celu zabezpieczenia materiałów i rozstawienia warty.- Interesujące, właśnie znalazłem nad nami dokumenty zawierające informacje na temat członków tej placówki i samej budowie tego kompleksu. Zaraz przeprowadzimy przegląd zabitych i pojmanych a także przeszukamy podziemia.
Podziemia. A więc zdobyte budowle kryją jeszcze jakąś tajemnicę. Kto wie, może będzie to kolejne wspaniałe znalezisko dla Bractwa Stali, a może będzie to kolejna zguba dla wszystkich? Czas pokaże...
Dowódca Bractwa podejrzliwie, a może raczej z zaciekawieniem, spojrzał ukrytymi za wizjerami hełmu oczyma na Iana i zapytał:
- Skąd wiesz o Khendouszu? Mówiłeś, że znalazłeś dodatkowe informacje...
Na te słowa Ian podał mu swojego PipBoya. Ryan uważnie przeczytał dane na wyświetlaczu urządzenia, po czym widząc co się dzieje z drugą stroną tekstu, oświadczył:
- Dobrze, przekaż któremuś z rycerzy te holodyski. Kiedy dojadą tu skrybowie, spróbują naprawić je i odzyskać całość informacji- oddając komputer Ianowi, powiedział- Nie ma to jak szybka rehabilitacja, co Sanders? Ten holodysk powinien odpowiedzieć na większość twoich pytań.
Ryan Gun poklepał st. rycerza po ramieniu tak, by go nie złamać i wręczył mu skopiowany holodysk, po czym odszedł w kierunku grupki żołnierzy, próbujących włamać się do małego bunkra [nr 2 na mapce].
Ian nie czekając dłużej, załadował zawartość holodysku na PipBoya i zaczął studiować krótki, lecz treściwy tekst. Dowiedział się, że placówka współpracowała z Enklawą, między innymi kupując od nich aparaturę medyczną i sprzęt, dane konstrukcyjne myśliwca, który obecnie nie przypominał maszyny latającej, szczegółowe dane i ekspertyzy dotyczące szponów śmierci. W zamian za te rzeczy mieli zdobyć dane solar gunów i najlepiej kilka ich egzemplarzy. Oprócz spraw handlowych nie było więcej informacji ani o Khendouszu ani o składzie personelu tej placówki. Pewnie ważniejsze dane zostaną omówione pomiędzy Ryanem i skrybami i starszymi, ewentualnie potrzebne informacje zostaną przedstawione w najbliższym czasie.
Nagle jak spod ziemi obok Iana pojawił się ten sam rycerz, który przeszukiwał wcześniej zburzony budynek i salutując sprężyście zameldował:
- Sir, właśnie dostaliśmy dane dotyczące liczebności przeciwnika i wkrótce dowiemy się, czy wszyscy padli od naszych kul, albo dostali się w nasze ręce.- powiedział pełen dumy z zespołu i zapewne siebie rycerz.- Co do Khendousza, taki człowiek nie figuruje w danych Bractwa, jednak na wstępnej bazie hipotez i danych, zapewne jest to władca zwierząt, jeden z głównych dowódców tej bazy i ponadto sprawuje pełną kontrolę nad oddziałem szponów śmierci. Jest on... maniakiem na ich punkcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Czw 14:46, 25 Maj 2006    Temat postu:

Dzięki za informacje - odpowiedział Rycerzowi Ian - Teraz trzeba udać się do podziemi. Idę tam. Zaprowadźcie mnie tam. - an nie chciał czekać na Guna. Nie był mu do niczego potrzebny. Sanders postanowił działać sam.
Gdy Starszy Rycerz dotarł na miejsce, rozkazał podwładnemu pójśc po resztę załogi. Powiedział mu również, by ten poinformował o wszystkim generała. Natomiast sam wszedł do pomieszczeń, które mogły skrywać tajemnice oficjalnie nieistniejącej już Enklawy.

[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Czw 16:15, 25 Maj 2006    Temat postu:

Rycerz zaprowadził Iana do małego bunkra, który był wejściem do podziemi bazy. Technicy właśnie skończyli zakładać materiały wybuchowe, na niestrudzone zabezpieczenia drzwi i szykowali się do odliczania.
- Wszyscy odsunąć się daleko!- krzyknął donośnie jeden z techników, rozwijając kabel łączący ładunki z detonatorem.
Kiedy technicy upewnili się, że mogą zaczynać, policzyli szybko od trzech do jednego i na zero uaktywnili ładunki. Tumanom kurzu wznieconym przez silną eksplozję, towarzyszył huk, który był bardzo głośny, nawet dla żołnierza, który zatkał palcami uszy. Kiedy kłęby dymu opadły, Ian mógł zobaczyć przedsionek wejścia. Nie było w nim nic dziwnego- duża ilość pułek i metalowych szafek oraz różne przedmioty poupychane na nie oraz ciężka, metalowa klapa na podłodze.
Do Iana stojącego pośród kramu pomieszczenia podszedł rycerz, przyprowadzając Bena, Zacha, dwóch innych rycerzy oraz Ryana Guna.
Bez żadnych ceregieli Gun zaczął krótką odprawę:
- No dobra, nasza siódemka przeczesze system tuneli i pomieszczeń pod nami. Ze znalezionych danych jest bardzo prawdopodobne, że znajdziemy aparaturę medyczną i jeszcze kilka obiektów, które trzeba zlikwidować. Na pewno właśnie pod nami znajduje się paladyn, który został przechwycony wraz z konwojem, więc miejcie oczy szeroko otwarte.- po chwili przerwy dodał- Możliwe, że Khondeusz wraz ze swoimi szponami czai się tam. Po wejściu do środka, rozdzielimy się. Plan pomieszczeń nie jest znany, wiadomo, że jest całkiem spory i prawdopodobnie zgromadzone są tam rezultaty współpracy z enklawą.
Dwóch rycerzy podniosło klapę, odsłaniając kręte schody w dół. Kiedy wszyscy zeszli do podziemi, dało się wyczuć duszny zapach typowy dla podziemnych konstrukcji bez odpowiedniego systemu wentylacyjnego. Zarówno podłoga i ściany musiały być wykonane z tego samego wytrzymałego budulca w kolorze ciemnego błękitu. Od schodów ciągnął się długi korytarz z wnękami w miejscach, gdzie stały drzwi. Zakręcał dopiero po kilkudziestu metrach, chyba 20, może 30.
- Przeszukajcie pomieszczenia- rozkazał Gun, próbując odblokować zamknięte drzwi tuż po lewej stronie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Czw 8:12, 22 Cze 2006    Temat postu:

Ian skrzywił się lekko. Smród, który panował w podziemiach był częściowo neutralizowany przez maskę gazową, będącą częścią zbroi Bractwa Stali. Sanders ustawił karabin tak, że w razie jakiegokolwiek ataku mógł natychmiastowo oddać celny strzał. Szedł korytarzem i zatrzymywałsię przy każdych drzwiach, które później otwierał dosyć nieeleganckim sposobem. Mianowicie, wykopywał je z zawiasów. LAta służby zrobiły swoje i Starszy Rycerz mimo swojego wieku cały czas był bardzo sprawnym człowiekiem. Po wejściu do każdego pomieszczenia, dokładnie je przeszukiwał. Chciał odnaleźć jakieś dokumenty, aparaturę lub być może amunicję. Wszystko było równie prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, iż ich atak teoretycznie był zaskoczeniem dla bandytów. Jednak doświadczenie nie pozwoliło żołńierzowi być tego pewnym. Również w Bractwie znajdowali się zdrajcy, a Enklawa, która współpracowała z tym ścierwem mogła dysponować najnowszą techniką, jaka tylko była dostępna.
Gdy Sanders doszedł do końca korytarza, zatrzymał się tam, by zaczeać na resztę grupy (oczywiście zakładając, że nic nie znalazł lub nic nie zwróciło jego uwagi). Dalej mogło być niebezpiecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Czw 18:35, 10 Sie 2006    Temat postu:

Na Iana czekało już dwóch rycerzy, którzy byli gotowi do dalszej drogi.
- Mamy iść dalej- powiedział jeden z nich, ściskając M16.- Większość drzwi po naszej stronie wymaga wysadzenia, więc poczekamy na saperów,przed ich otwarciem. Natomiast teraz możemy iść dalej. Generał i jego ludzie zajmują się zabezpieczaniem i wynoszeniem cennych znalezisk.
Widząc zdziwienie na twarzy Sandersa, drugi rycerz z karabinem laserowym wtrącił szybko:
- A ty cokolwiek znalazłeś?

W plecaku Iana spoczywała nowa amunicja do jego karabinu, a także kilka potrzebnych Bractwu dokumentów oraz znalezisko zapierające dech w piersiach: pistolet energetyczny.
[link widoczny dla zalogowanych]
20-sto strzałowy, na małe ogniwa. Obecnie mógł wystrzelić zaledwie połowę pełnego magazynka.

Zanim odpowiedział, spojrzał w dalszą część korytarza- dwuskrzydłowe drzwi kończyły korytarz. Szpara pod nimi przepuszczała zielone i błękitne rozbłyski.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Nie 14:33, 13 Sie 2006    Temat postu:

To miejsce mnie coraz bardziej zadziwia. - mruknął pod nosem Ian. Najpierw samolot, potem Khondeusz, a teraz pistolet energetyczny i te tajemnicze drzwi. Gdyby Bractwo nie zajęło tego miejsca, to nie wiadomo do czego mogłoby tutaj dojść, więc ofiara poległych żołnierzy nie poszła na marne. Jednak to działo się zbyt często. W każdej akcji ginęli ludzie. Czy nie byli wystarczająco wyszkoleni? Czy to bandyci byli od nich lepsi? A może to przez brawurową akcję Sandersa? Był to kolejny dylemat, który Starszy Rycerz musiał odłożyć na później. Teraz czekały na niego obowiązki.

Jeśli nie liczyć tego pistoletu - w tym momencie Ian podał Rycerzowi energetyczną broń - I tych drzwi na przeciwko - tym razem Sanders wskazał na wejście do kolejnego pomieszczenia - To nic specjalnego - Rycerz odczekał kilka chwil aż pozostała dwójka dokładnie przyjrzy się dwóm obiektom. Potem kontynuował:
Teraz pozostało nam zakraść się cicho pod te drzwi, wtargnąć do pomieszczenia, zlikwidować kogo trzeba i tyle. Po robocie - w głosie żołnierza słychać było lekką nutę ironii. Bywały chwile, kiedy nie mógł się oprzeć żartom. To było silniejsze od niego.
Znaleziony pistolet włożył do podrzęcznej kabury, swój karabin przeładował, wycelował przed siebie i ruszył powoli ku drzwiom. Gdy dotarł do końca korytarza, dał znak swoim podwładnym i razem błyskawicznie weszli do środka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Czw 19:07, 24 Sie 2006    Temat postu:

Trójka wspaniale wyszkolonych żołnierzy Bractwa wtargnęła do obszernego pomieszczenia oświetlonym niebieskim światłem jarzeniówek. Po prawej ścianie rozciągały się kraty odgradzadzające powarkujące Szpony Śmierci od sali operacyjno-naukowej, w której drzwiach stali żołnierze. Po przeciwnej stronie były tablice zapełnione różnymi schematami i szkicami, prawdopodobnie jakiejś biologicznej treści. Po środku, przy operacyjnym stole, w osłupieniu stał mężczyzna w zszarzałym fartuchu, ze szczypcami w rękach i palnikiem przewieszonym przez ramię. Natomiast obok przyglądał się dzikus w skórach Geckonów i kośćmi zwierząt na sobie. Khondeusz!

Na stole leżała masywna sylwetka popodłączana do kilku urządzeń przezroczystymi rurkami, przez które płynęła opalizująca zielona ciecz. Ponadto postać pokryta była czymś mchowatym, co bardzo utrudniało dalsze rozpoznanie obiektu eksperymentu.
Był mniejszy od super mutanta, ale większy od człowieka...

- Sir! - jeden z żołnierzy wskazał lufą karabinu na Khondeusza, który pędem rzucił się w kierunku konsolety na ścianie przy kratach.
Najprawdopodobniej był to przełącznik do celi Szponów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ian Sanders
Starszy Rycerz Bractwa Stali



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: San Reno

PostWysłany: Śro 14:28, 20 Wrz 2006    Temat postu:

Ian Sanders natychmiast wycelował w nogi Khondeusza i wystrzelił jedną dosyć długą serię. Gdy prymitywny człowiek leżał już na ziemii, Starszy Rycerz gestem nakazał jednemu z podwładnych go przeszukać razem z pomocą drugiego Rycerza. Sam natomiast wezwał przez radio pomoc i podszedł do dziwnej istoty, która leżała na stole, by sprawdzić czy nie był to porwany członek Bractwa. Jednak broń cały czas miał w gotowości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Sob 15:34, 23 Wrz 2006    Temat postu:

[off] Skąd wiesz, że trafiłeś i Władca leży na ziemi? [/off]

Pociski przeszyły łydki Khondeusza, który z jękiem padł na podłogę. Zaraz dopadł go jeden z żołnierzy i obezwładnił. Na muszce drugiego żołnierza znalazł się naukowiec, który instynktownie podniósł ręce do góry i zamarł w bezruchu, sztywno patrząc na lufę karabinu.
Sanders podrzedł bliżej, do postaci poprzeplatanej rurkami z połyskującą cieczą i obrośniętej zielonym mchem. Postać była w stanie narkozy.
Radio zaskrzeczało i padła odpowiedź:
- Wysyłamy wsparcie i specjalistów. Czekajcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin