Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Sob 12:41, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
- Tak jest!- powiedział rycerz w zielonym pancerzu, po czym razem z resztą zabrali się do prowizorycznego pochówku żołnierzy. Tylko Ben Worsd stał oparty o hummera i w milczeniu przyglądał się pobojowisku. Tak, to mogła być Enklawa- myślał.- Atak z powietrza mógł być przeprowadzony nawet jednym vertibirdem, a ślady szponów mogły zostawić spuszczone przez nich Szpony Śmierci. Tylko co, jeśli to nie enklawa? Może poprostu bandyci planują wielką bitwę? Ale oni i Szpony? Raczej nie. Potrzeba było całkiem sporej siły albo udanego elementu zaskoczenia, by wykończyć nasz konwój. Wiem, że przewoził cenny ładunek, tylko skąd oni mogli się o tym dowiedzieć? Ta cholerna sprawa cuchnie!
Z przemyśleń ostatnich zdarzeń, Bena wyciągnęło pytanie rycerza:
- Ciała pochowane, możemy ruszać?
Ben spojrzał na Sandersa w poszukiwaniu odpowiedzi. Ian kiwnął głową na tak. Broń spakowana, ciała przykryte, więc w drogę.
Kolejne godziny trwała podróż do Bunkra Ikar. Jak się okazało, wejście do bunkra było wykute w niewielkiej skale, których pełno było na pustkowiach, porozrzucanych tu i tam. Kiedy hummer znalazł się w pobliżu, nieruchomy do tej pory fragment skały drgnął, podnosząc się i ukazując wnętrze górnego poziomu bunkra. Hummer po rampie dostał się do wnętrza budynku Bractwa, gdzie czekali już żołnierze odziani w zaawansowane pancerze wspomagane.
Cała ekipa wysiadła z pojazdu, witając się z komitetem. Jeden z rycerzy w zielonym pancerzu oświadczył:
- Właśnie wracamy z miejsca ataku.- sylwetki w zbrojach znieruchomiały, czekając na wieści.
- Co udało się wam ustalić?- zapytał stojący pośrodku żołnierz.
- Znaleźliśmy hummera i szesnastu martwych ciał naszych. Co dziwne, większość z nich miała broń przy sobie.
- Z pewnością dlatego, że ukradli drugiego hummera i transporter z ekwipunkiem oraz ładunek specjalny, co im w zupełności wystarczyło.- powiedział groźnym głosem.
- Co było ładunkiem specjalnym?
- Prototypy.- burknął człowiek w pancerzu.
- Prototypy...?
- Nie musisz tego wiedzieć, przynajmniej na razie. Generał Gun jest o wszystkim poinformowany, więc on wam później powie- odpowiedział wymijająco człowiek o chrapliwym głosie.- Teraz weźmiemy zabrany przez was sprzęt.- dodał ucinając rozmowę.
Kilku ludzi w pancerzach podeszło do hummera, a ich rozmówca rzekł:
- Zapraszam was do sali konferencyjnej. Za mną!
Po kilku minutach przechodzenia przez wąskie korytarze, ekipa znalazła się w chyba najobszerniejszym w całym bunkrze pomieszczeniu- mogło tu się zmieścić z sześćdziesięciu żołnierzy w pancerzach wspomaganych, a na ścianie tuż pod sklepieniem, znajdował się ekran, a przed nim szeroka, podwyższana lada, która oddzielała mówiącego od słuchaczy. Za nią już stało kilku skrybów i starszych Bractwa.
Człowiek z chrapliwym głosem wreszcie się przedstawił:
- Jestem Nick Jetsky i witam was w Bunkrze Ikar, miejscem położonym najbliżej bandytów. No, ale nie jestem przewodnikiem jakiejś plugawej wycieczki, tylko dowódcą tej placówki. Nie musicie się przedstawiać, mam wasze dane. No to słucham, co macie do powiedzenia?
Z szeregu wystąpił rycerz z PipBoyem w ręku.
- Wszystkie nasze odkrycia i spostrzeżenia zostały nagrane na tego PipBoya- powiedział i podszedł, kładąc go na ladzie.
Jeden ze skrybów o siwych włosach zaraz go chwycił i przeglądając na wyrywki jego zawartość oświadczył:
- To wystarczy.
- No dobra, a teraz ja wam powiem, co się stało, kiedy wy podróżowaliście. Na jednym z patroli, pewien żołnierz doniósł nam, że widział, jak inny spotkał się z jakimś człowiekiem, pewnie bandytą. Postanowiliśmy to potwierdzić i następnym razem wysłałem kolejny patrol, by śledził zdrajcę. Niestety to prawda. Jest nim przyjęty niedawno kadet. Pojmaliśmy go przed chwilą i właśnie jest przesłuchiwany. Wkrótce powinien przyjechać generał, w tedy postanowimy o kolejnych posunięciach. Możecie odmaszerować.
Kiedy drużyna znalazła się na holu, Zach powiedział:
- Zanim generał Gun tu dojedzie, trochę czasu minie. A ja zdążę chyba ugasić moje pragnienie i zaspokoić głód...
- Taaak... chyba pójdę z Tobą. Kilka godzin o pustym żołądku może każdego zbić z nóg.- dodał Ben, po czym zwrócił się do Sandersa- Gdybyśmy byli potrzebni, proszę nas szukać w stołówce.- powiedział zerkając na plan bunkra, wywieszony na ścianie, a po chwili zniknął z Zachiem w korytażach prowadzących do stołówki.
Niżsi stopniem rycerze, czekali na pozwolenie od Iana, by podążyć śladem dwóch bohaterów Bractwa. Minie jeszcze kilka godzin, zanim generał z oddziałem tu dojedzie, a na głodniaku się wiele nie zdziała.
[off] Teraz masz zupełnie wolną rękę- możesz iść gdzie chcesz, robić co chcesz i tak dalej [stołówka to nie jest jedyne wyjście ] [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|