Voozie
Game Master
Dołączył: 27 Lis 2006 Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z wybrzeża nicości...
|
Wysłany: Śro 13:13, 21 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Zapewne miał bardzo głupią minę w tym momencie, ale był bardzo zadowolony, że ktoś tu jeszcze myśli nad sensem życia Ostrowskiego.
- Luke, skąd wiedziałeś? Aż tak to było widac? - Vooziego troche naszły wyrzuty sumienia i współczucie dla Marka, jednak po chwili otrząsnął się z zamyślenia i kontynuował gadkę.
- Ale Luke, pomyśl. W tym mieście napewno jest kilku ludzi, którzy go nakarmią i napoją swoim kosztem. Ma szanse przeżyc, a nawet wrócic do Bunkra, a wtedy będziemy mieli przewalone. No i napewno nie będziemy tam siedziec tydzień przecież. Sześc godzin w tę i szesc spowrotem, to masz dwanaście. Uporamy się z nimi w, liczmy, kilka godzin i wracamy z tarczą. Musimy wziąśc go ze sobą, niech siedzi na dachu. Pozbędziemy się go tam. Wypchnę go na główny ogień, albo po prostu strzelę w łeb i już napewno nic, nikomu nie powie. - odwrócił się, i sprawdził, czy nikt ich nie obserwuje po czym mówił dalej - Będziemy mogli napisac w raporcie, że niestety zginął, bo głupi sam poszedł na główny ostrzał a my nie zdążyliśmy go nawet osłonic. A jak przywieziemy ciało, może nam dadzą jakiś order za walecznośc, czy coś. To jak Luke, tyś mi jedynym wiernym, wchodzisz w to? - wyciągnął w stronę Luke'a swoją małą w porównaniu do jego rączkę i czekał na decyzję towarzysza...
Post został pochwalony 0 razy
|
|