Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Ścigany [M. Ostrowski, Voozie, Luke]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Wto 18:46, 09 Sty 2007    Temat postu:

Voozie

Czterech zbirowatych typów spojrzała na człowieka z wystającymi z ciała metalowymi komponentami i pancerzem Bractwa na sobie. Był to wystarczający powód, żeby wzniecić rozróbę, zwłaszcza, że od kilku dni w "Konającym gekonie" nie było porządnej zadymy. Jednak skoro jest z Bractwa, to jest dobrze wyposażony. A skoro tak, to ma co przegrać.
Najbardziej rosły bandzior o tłustych, kruczoczarnych włosach i równie ciemnych oczachodezwał się pierwszy:
- No dobra, panie władzo, dobrze mówię? Mozemy zagrać sobie partyjkę.
Pozostała trójka jakby rozluźniła się, zapewne puszczając kolby pistoletów albo trzonki noży.
- Pierwsze rozdanie! - łysy bandyta siedzący na lewo od Vooziego potasował spektakularnie karty i rozdał. - Niech nasz nowy przyjaciel zaproponuje wstępną stawkę - dodał cwaniackim tonem, na co dwójka graczy uśmiechnęła się szyderczo.

Luke [off] Lekki godmodding z barmanem [/off]

Barman wziął papierek w przygniłe dłonie i uniósł go pod migające światło najbliższej lampy, nietrwale doczepionej do sufitu.
- Hm... Prawdziwy, wiesz, chyba mogę go przyjąć. Tym razem. Dobra co - Whisky czy Nuka?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Wto 21:25, 09 Sty 2007    Temat postu:

- Nalej mi Whisky - opowiedział Luke. Barman wziął pierwszą lepszą szklankę, nie koniecznie czystą, jeszcze bardziej ją ubrudził gdy część zgniłych tkanek znalazła się na szklance. Nalał do niej Whisky.
Super mutant mając w ręce trunek odwrócił się do przebywających w barze. Jego uwagę zwrócił człowiek siedzący w kącie sali z kapturem na głowie. Jednak postanowił zostawić go na później.
Podszedł do super mutanta, który co jakiś czas zmieniał gwar rozmów w gwar rozmów z potężnym niskim śmiechem.
- Mogę się przysiąść? Pogadamy o strych dobrych czasach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Czw 19:15, 11 Sty 2007    Temat postu:

Ogromny mutant zmarszczył łobuzersko brwi.
- Co, kolejny druch Mistrza? Heh, siadaj i gadaj! Jestem Joe Bob, a Ty?

[off] Sorry, nie róbcie takich krótkich postów. Wink [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Pią 21:14, 12 Sty 2007    Temat postu:

- Jestem Luke, pochodzę jak każdy supermutek z zachodu. Ostatnio dołączyłem do Bractwa Stali. Naprawdę lubię tych kolesi chodzących w swoich zbrojach jakby były zrobione ze złota hehe... - Luke postanowił rozluźnić atmosferę między nim, a Joe Bobem. - Dawno nie rozmawiałem z żadnym z moich byłych kolegów ze służby u mistrza, większość albo zostało wybitych przez "Przybysza z Krypty" albo rozeszło się po całym pustkowiu... ale Ciebie chyba znam. To Ty byłeś tym dowódcą tego pechowego wypadu na "Zbawcę krypty"? Ja byłem jednym z szeregowych. Padłem jako jeden z pierwszych gdy nas niespodziewanie zaatakowali. Jakby na nas czekali. Ledwo co przeżyłem. A jak Tobie udało się uratować? - Zapytał Luke. Do tej pory tylko on mówił. Nie chciałby wyjść na źle wychowanego.Może to on był dowódcą tej bandy napadającej na to miasteczko? Kłębiły mu się w głowie temu podobne myśli. Był jakby między młotem, a kowadłem. Czuł, że polubił tego super mutanta. Nie chciałby aby okazał się dla niego wrogiem. Ale musiał być i na to przygotowany.

[off] Dobra, postaram się lepiej pisać[/off]

Od Masakratora: Spoko, chodziło mi o mój post, jego długość spowodowaną brakiem czasu. Confused Kary godne! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pon 21:59, 15 Sty 2007    Temat postu:

Super Mutant gestem zaprosił Luke'a do stolika, przy którym siedział jego ghoulowaty kompan z M16ką przełożoną przez plecy.
- O tak, jak my wszyscy słuzyłem Mistrzowi, ale nie pamiętam już zbyt wiele z tamtego czasu - mutant przyłożył palec wskazujący do skroni. - Dostałem pociskiem w głowe i pewien kawałek filmu z życia mi sie urwał. Tak bywa na wojnie. Aha, przedstawiałem się? Wiesz, juz nie pamiętam...
Zanim jednak Luke zdążył pomysleć o otwarciu ust i odpowiedzeniu, przez okna baru wleciały puszkowate pakunki wielkości pięści dorosłego człowieka, który pewnie większą część swojego życia spędził na kopaniu ziemi dłońmi.
Jedni zamarli w bezruchu, inni instynktownie poprzewracali stoły lub wskoczyli w inne, względnie bezpieczne miejsca. A puszki ledwie co dotknęły podłogi, uwolniły kłęby szarego dymu.
Jednocześnie z ulicy padł okrzyk:
- Zabić psy Bractwa!
Jednak nikt z baru nie wyciągnął broni. Za to z ulicy dobiegły odgłosy zatrzaskiwanych zamków broni i przeładowywanych magazynków. Dym stawał sie coraz gęsty, zasłaniając widok na ulicę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Wto 22:48, 16 Sty 2007    Temat postu:

Luke, raczej spokojnie rozglądnął się na pozostałych w barze. Widząc wśród nich obojętność, złapał kontak wzrokowy z Vooziem, który nie wiadomo dlaczego, stał przed gapiącymi się na niego grczami w pokera.
- Zaczyna się - powiedział super mutant do Vooziego - Wyjdźmy na zewnątrz i skopmy im tyłki, albo uciekajmy gdzie pieprz rośnie. Chociarz wolałbym to pierwsze - Luke rzucił się na podłogę, aby nie oberwać przypadkiem w czułe miejsca. I czekał na ruch przeciwnika. W tym czasie sprawdzał magazynek u swojej ''Sandy''.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Pią 20:46, 19 Sty 2007    Temat postu:

Voozie rzucił swoje karty na stół. - Chwila przerwy chłopaki, teraz stawką jest nasze życie. - Voozie wyciągnął swojego Sig Sauera P220 i na kuckach podszedł do Luke'a. Wyciągnął swój ostatni Koktajl Mołotowa, i z ciężkim sercem podpalił szmatę wetkniętą do butelki. Rzucił w stronę okna, by troche zaskoczyc agresorów. - Luke! Rozwal drzwi! - krzyknął Voozie, wstał i pędem do nich podbiegł. Stanął obok, opierając się o ścianę, i trzymając broń gotową do strzału. Skinął na Luke'a i modlił się, by Luke go przypadkiem nie uszkodził...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Pią 21:46, 19 Sty 2007    Temat postu:

Luke powstał szybko z podłogi. Zaczął biec w stronę drzwi wyjściowych. Rozpędził się i niczym czołg staranował drzwi. Wybiegł na zewnątrz. Nie mogąc się zatrzymać biegł dalej. Koktajl siał już spustoszenie wśród agresorów. Widział jak kilku ludzi, którzy zostali podpaleni kręciło się w kółko wrzeszcząc i krzycząc o pomoc. Wtem Luke potknął się i upadł na człowieka, który stał najbliżej drzwi. Upadając wielką, umięśnioną ręką roztrzaskał jeszcze czaszkę nieszczęśnikowi. Szybko wstał z zakurzonej ziemi. Gdy już stał twardo na nogach, zapierając się nimi, zaczął rozkręcać swoją "Sandy" i rozpoczął strzelanie.

GODMODDING DETECTED!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 19:08, 20 Sty 2007    Temat postu:

Voozie nieśmiało wystawił głowę za drzwi i ze zdziwieniem oglądał piekło jakie zgotował bandytom Luke. Kula koło ucha Voozie świsnęło wrogo, więc odruchowo schował ją spowrotem. Po chwili postanowił wyjrzec znów. Tym razem wystawił głowę i ręce z bronią celującą na wprost. Dźwięk wystrzelanych przez Luke'a naboi troche go dekoncentrował, jednak wycelował w głowę bandyty który stał najbliżej, i powoli, aczkolwiek stanowczo, nacisnął spust...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Pon 9:06, 22 Sty 2007    Temat postu:

[off] Na radiachę! Luke, takiego godmoddingu to dawno nie widziałem. Nie możesz sobie pozwolić na samowolną masakrę wroga. Patrz jak pisze Voozie - możesz opisać kiedy, jak i w kogo strzelasz, ale czy trafisz/przeciwnik umrze, leży w woli GMa. Za chwilę sam wykończysz całą bandę, co? Na dodatek opisałeś skutek ruchu drugiego gracza... Jeszcze jeden taki post, będzie ostrzeżenie, zrozum, za bardzo wpływasz na świat.
W ramach dezaktywacji godmoddingu unieważniam Twój post pod kontem damage'y zebranych wśród przeciwnika. [/off]




Napastnicy zostali zaskoczeni wybuchem butelki z płonącą zawartością, która wybuchła ledwie kilka metrów przed ich stopami. Żołnierze Bractwa mogli przez tą krótką chwilę nieco rozejrzeć się po ulicy, przed feralnym barem. Na ulicy, było trzech ubranych w czarne kombinezony z białymi elementami ludzi z UZI, osłaniało ich jeszcze dwóch snajperów z piętra z budynku naprzeciwko, ze swoich dźwięcznie terkoczących M16stek.
Rozpryskująca się, łatwopalna ciecz znalazła się na nogawce jednego z napastników, który na moment wycofał się z walki, rozpaczliwie próbując ugasić pożar na swojej zakurzonej odzieży. Za to jego kompani nieustannie razili śmiercionośnym gradem pocisków puste okna baru, z którego unosił się szary dym, skutek ataku nieszkodliwym granatem. Celowanie utrudniał także dodatkowy dym z pożaru koktajlu oraz "falowanie powietrza" za sprawą temperatury, jaką wywołał.
W ataku furii, Luke wybiegł na ulice, wyłamując z zawiasów drewniane drzwi baru. Najbliższy człowiek stał po drugiej stronie wyniszczonej ulicy i na klęczkach ostrzeliwał właśnie kłęby dymu, w których być może mignął mu jakiś cel. Masa Luke'a rozpedziła go niczym lokomotywę, krótki dystans przebył zaledwie w kilka sekund. Bandyta został zdezorientowany, jednak było w nim na tyle samodyscypliny, iż zamiast panikować, szybko wymierzył w pędzącego super mutanta. Luke poczuł jak od jego naramienników odbiło się kilkanaście pocisków snajperów, jakimś cudem [off] Albo wolą GMa Wink [/off] nie zrobiły mu żadnej krzywdy, przecież Luke był był super mutantem, nawet przy przebiciu naramiennika, nie zadrapałyby nawet skóry zielonego potwora. Podczas szarży Luke potknął się o jedną z licznych dziur i zaczął "lecieć" w kierunku coraz bardziej przerażonego napastnika, który wystrzelił w korpus mutanta cały magazynek pistoletu maszynowego, nie wyrządzając mu krzywdy. W ostatnim momencie przeturlał się na bok, w kierunku swoich towarzyszy, którzy również skupili swój ogień na zielonej bestii, która leżała na wznak na chodniku.
Ta chwila wystarczyła. Voozie nie tracąc czasu wychylił się przez framugę i docisnąwszy swój karabin do ramienia, wymierzył w głowę bandyty, nad którym poznęcał się Luke, a następnie, mimo świstu kuli koło swego ucha, nacisnął na spust...
Człowiek w czarno-białym odzieniu zszokowany pospiesznie wymieniał magazynek, zchodząc z lini strzału pomiedzy swoimi towarzyszami a mutantem. Było blisko, szczęściarz ze mnie - myślał, patrząc jaka masa mogła go rozgnieść. Jego szczęśliwą passę przerwał pocisk 7.62, który przeszył jego szyję na wylot. Upadając, oblał krwią ścianę budynku, która łukowato wytrysnęła z tętnicy napastnika...
Walka trwała nadal.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Pon 12:13, 22 Sty 2007    Temat postu:

[off] Sory. Dostałem nauczkę. Postaram się więcej tego nie robić.[/off]


Słysząc huk wystrzałów i świst przelatujących nad swoją głową kul, Luke podniósł się z ziemi. Do diaska - pomyślał - znowu będę cały zakurzony. Jednak widok dwóch ludzi w czarno-białych ubraniach przerwał jego rozmyślania. Co chwila jakieś pociski świerzbiły skórę super mutanta. Mutacja i lata spędzone na pustkowiu, zmieniły kiedyś delikatną, różowawą tkankę okrywającą jego organy wewnętrzne, w szaro-zielony pancerz. Brak higieny, duże nasłonecznienie i zmiana DNA komórek Luke'a sprawiły, że skóra stała się twardsza i chropowata. Kilka pocisków znowu trafiło w korpus i ramię super mutanta, nie czyniąc jednak nic prócz kilku zadrapań. Postanowił rozkręcić atmosferę i włączyć swojego miniguna. Czekał na to tyle czasu tak, że teraz z uśmiechem na ustach patrzył w oczy swoim przyszłym ofiarom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Pon 15:35, 22 Sty 2007    Temat postu:

Masakrator_pl napisał:
Voozie nie tracąc czasu wychylił się przez framugę i docisnąwszy swój karabin do ramienia

Strzelam z Sig Sauera P220, to broń podręczna, i nie jest karabinem. To tak tylko na marginesie. A teraz co do GodModdingu Luke'a. Nie wydaje mi sie, by było to straszne przewinienie. Gdyby napisał, że zabija prawie wszystkich napastników, i zostaje jeden, to BYŁBY Godmodd. Ale napisał tylko, że sieje spustoszenie w szeregach wrogów. Nie oddziaływało to na dalsze TWOJE posty, ani liczbe wrogów, ani pomoc nam. Wiec moim zdaniem nie było to takie straszne. Jednak to, że napisał, że ja trafiłem Koktajlem, to już bardzo źle. Mogłem przeciez nie trafic w okno, i wszystko potoczyłoby sie całkowicie inaczej. No i też troche, do tych drzwi. Przeciez mógł nie byc w stanie ich rozwalic. ;] Aha, i powiedzcie w którym momencie coś zjadło ś.p.Ostrowskiego, chyba, że stoi ciągle w sklepie Sama Razz.
____________________________________________________________
Voozie ucieszył się na widok celnego strzału. Jednak postanowił się nie wychylac, snajperzy pogli bardzo łatwo go zdjąc, a cielsko Luke'a, odpierało ich ataki bez najmniejszego trudu. Troche sie zdziwił, że cztery osoby nie potrafią podołac jednemu supermutantowi. Postanowił użyc przeciwko nim większej siły ognia. Schował swojego Sig Sauera do kabury przy pasie, a zdjął zawieszonego na plecach Ak-47(to w ramach wkurzania GMa xD). Przeturlał się w bok, i kiedy wstał, był na kuckach na środku drzwi. Domyślał się, że siła uderzeniowa Sandy zniszczy tych dwóch frajerów, więc posłał serię w kierunku snajperów na dachu. Jeden z nich już w niego celował, więc rzucił się w bok...


[off] 1. Luke napisał, że roztrzaskał jednego z bandziorów [swoją reką, kiedy sie potknął].
2. Wiem co to Sig. Napisałem złą broń z pośpiechu.
3. Ostrowski placze się z Wami, narazie służy jako mentalne wsparcie ;]
4. Nie marudź, bo znajdziesz się w takiej sytuacji jak Luke, tylko dla człowieka to będzie o wiele gorsze położenie ;> Szantaż? Ja!? Skąd... Very Happy
Nie ucz ojca dzieci robić :] [/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Wto 9:05, 23 Sty 2007    Temat postu:

Na widok mutanta z rozkręcającym się działkiem obrotowym, jeden z napastników żucił się w okno budynku. Bliżej stojący człowiek nie miał na tyle rozsądku i nadal z rozpaczą w oczach strzelał w super mutanta, póki grad pocisków z 'Sandy' nie odrzucił go w tył, rozrywając na mięsiste kawałki. Usatysfakcjonowany efektem mutant miał się już zabrać za kolejnego agresora, kiedy nagle rozbiła się na nim butelka z benzyną! Przenikliwe gorąco oblało Luke'a, który mimo bardzo wytrzymałej skóry, nawet jak na super mutanta, ryknął z bólu. Na szczęscie płonąca benzyna eksplodowała na plecach i nogach Luke'a, nie uszkadzając twarzy.
Voozie z terkotem antycznego karabinu puścił serię w kierunku okna, gdzie krył się jeden ze snajperów. Obaj pozostali napastnicy na pietrze skoncentrowali teraz ogień na pozostałym człowieku w barze, nie zawracając sobie chwilowo głowy płonącym i ryczącym mutantem. Pociski Vooziego odstrzeliły nieco zszarzałego tynku kilka też wpadło przez okno. Voozie kątem oka, zanim rzucił się w bok, by uniknąć serii wystrzelonej przez drugiego snajpera, zauważył jak snajper do którego strzelał chowa się w oknie. Może padł od trafienia? Sytuacja wyglądała coraz gorzej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Wto 20:02, 23 Sty 2007    Temat postu:

Voozie kucnął pod ścianą, i wymienił magazynek w swoim AK-47. Poszło mu to dośc sprawnie, więc po chwili już był gotowy do dalszej walki. Wystawił głowę przez drzwi, i z przerażeniem spojrzał na palącego się Luke'a. NIewiele myśląc pobiegł wgłąb baru, do barmana.
- Wody! Szybko! Jeśli jej nie dostanę, jeden z waszych obrońcow zginie.
Voozie odwrócił się do Ostrowskiego który stał za nim i puknął go w czoło. Odwrócił się znów i nerwowo zapytał:
- No i co z tą wodą?!?



[off] Aż tak Luke'a nie musiałeś karac. A wogóle skąd wziął się koktajl? Jeden z nich nie żyje, drugi lecia gdzieś do okna, a snajperzy walą do mnie. Więc? Ale jak to mówiła babcia Brunhilda: "Naw się Minigunem bo ci nogi podpalą" :][/off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Luke
Żołnierz Bractwa Stali



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: To było tak dawno, że nie pamiętam

PostWysłany: Śro 15:20, 24 Sty 2007    Temat postu:

Luke ze zwierzęcą radością patrzył jak jeden z jego wrogów zostaje rozerwany na strzępy pod wpływem kilkudziesięciu pocisków wystrzelonych w zaledwie kilkanaście sekund. Jednak to zadowolenie przerwało coś co uderzyło w plecy super mutanta. To coś szybko zamieniło się w palącą ciecz. Dawno nie czuł już takiego bólu jak teraz. Zaczął krzyczeć, kręcić się wokół, zupełnie oszalał. Po pewnym czasie Luke się uspokoił. Chwilę pomyślał nad właściwościami ognia i postanowił rzucić się plecami na ziemię, aby zdusić ogień, który powoli, lecz systematycznie trawił zewnętrzne tkanki supermutka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Psycho




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:13, 24 Sty 2007    Temat postu:

Marek Ostrowski:

Ostrowski szybkim ruchem chwycił rękę pukającego go w czoło cyborga, i korzystając z chwili zaskoczenia wykręcił ją w kierunku przeciwnym, niż życzyliby sobie tego jej konstruktorzy. Przechylił głowę w kierunku Vooziego i huknął: Buu!. Zaraz go jednak puścił.
-Woda raczej niewiele tu pomorze, poza tym, są większe problemy.
Ostrowski mówił szybko, lecz chłodnym tonem, odwracając się jednocześnie i idąc w kierunku płonącego mutanta. Zdjął z pleców swój karabin i nie używając lunety ani nie szczędząc naboi, posyłał krótkie serie w kierunku napastników, starając się zmusić ich do chwilowego chociaż, zaprzestania ostrzału. Zwalenie z nóg oszołomionego z bólu olbrzyma raczej nie wchodziło w grę, a trzeba byłoby go jakoś szybko ugasić, więc Marek przerywając na chwilę ogień krzyknął do Luke’a: -Na ziemię!


[off]Człowiek ryzykuje życie, poświęcając swój cenny czas na chłodną analizę sytuacji, a tu niewdzięcznicy go lekceważą. Very Happy
A tak w ogóle, to gdzie moje maniery? Jestem Psycho (Twisted Evil) i witam wszystkich! Jestem drugim gm’em tego forum i będę chwilowo odgrywać Marka Ostrowskiego.[/]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Śro 20:31, 24 Sty 2007    Temat postu:

[off]
Psycho napisał:

-Woda raczej niewiele tu pomorze

A ja jednak myślę, że Mazowsze.
JESTEM STANOWCZO PRZECIW! GM nie powinien odgrywac niczyjej roli!
Nie lepiej unieruchomic Ostrowskiego na jakiś czas? To bez sensu, że GM ma grac razem z nami! A w ogóle już popełnia błędy! Napisałem, że biegnę WGŁĄB baru, do lady. Odwróciłem się W MIEJSCU by puknac Ostrowskiego. Więc on (w dodatku bez lunety) strzela do ludzi którzy znajdują się na dachu budynku po drugiej stronie ulicy. Fajnie, więc ja też tak mogę? Aha, i Luke przecież napisał, że kładzie się na ziemie, więc nie trzeba mu dawac takiej rady. Tyle...[off]
_____________________________________________________________

Voozie spojrzał chłodno na Ostrowskiego, który uważał się za wszechpotężnego Boga.
- Dobra, dobra, nie wymądrzaj się, tylko nam pomóż.
Odepchnął go brutalnie na bok, i wybiegł z baru w kierunku Luke'a. Kiedy ten starał się stłumic ogień, Voozie osłaniał go, przed nieprzyjacielskim ostrzałem. Strzelał do snajpera, całymi seriami, z dziką furią w oczach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Masakrator_pl
Administrator / GM



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Teraz jest tam krater...

PostWysłany: Czw 19:57, 25 Sty 2007    Temat postu:

OFFTOPOWY POST

Czas wyjaśnić parę spraw:
'Jakiś czas' Ostrowskiego już dawno minął, nie interesuje się forum kompletnie. Nawet nie raczył napisać, że rezygnuje z gry, więc myślę, że karne usunięcie rozwiązałoby jego sprawę.
Czemu jest bez sensu, że GM ma grac razem z Wami? On zachowuje się jak gracz w tej sesji, nie ma praw do kreacji świata itp., więc powinniscie go traktować jako gracza, co prawda zastępszego, ale gracza. Co do rady kładzenia sie na ziemi, ponoć był jakiś problem u Psycho z wysyłaniem postów, więc znalazł sie po poście Luke'a, ale niech najlepiej sie sam z tego wytłumaczy.
A więc uważasz, że strzela zza lady do ludzi po drugiej stronie ulicy? Napisał, że idzie w kierunku Luke'a, czyz nie? Więc co najmniej jest w oknie/przed ulicą, nie wiem, Twój błąd Psycho, musisz bardziej precyzować.
Cos widzę, Voozie, że strasznie zaczyna Ci się nie podobać to to, to tamto... Było by przyjemnie, gdybyś chociaż pisał dłuższe wypowiedzi dotyczące rozgrywki, aniżeli swoich żali. Poza tym mógłbyś zwracać się z wiekszym szacunkiem, nie chodzi o to, żeby drwić z innych itp. [patrz regulamin forum].

KONIEC OFFTOPU



Bitewny szał ogarnął ludzki umysł Vooziego. Jednak u niego nie znaczyło to furiackiego ataku powiązanego z szaleńczą i desperacka akcją. O nie... Kiedy ludzka część umysłu pozwoliła sobie na dzikie szaleństwo, cybernetyczna półkula kalkulowała, obliczała i sumowała całą sytuację, trzymając rozsierdzonego cyborga na wodzy. Z okrzykiem Voozie wybiegł na ulicę, prując do snajpera ze swojego wysłużonego, ale niezawodnego kałacha. Zdążył spojrzeć w oczy snajpera, któremu skończyły się naboje w momencie szarży cyborga. Ołowiane pociski przeszyły strzelca, zamieniając jego szyję i twarz w poszarpane kawały mięsa. Mimo że snajper zniknął, pozostawiając na ramie okna strugi krwi, a pociski w magazynku już sie skończyły, cyborg przez chwilę nadal stał na środku ulicy i naciskał z metalicznym kliknięciem cyngiel spustu swojego AK trzymanego w jednej, wyprostowanej ręce.
Na ulicy zapanowała cisza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 11:27, 27 Sty 2007    Temat postu:

-Phi! - Voozie wzruszył ramionami, wiedząc, że na pewno jeszcze jeden z nich żyje. A może ten snajper wcześniej też? Wyrzucił kałacha i rozejrzał się za bronią, którą mógł zostawic któryś z zabitych, po czym wyciągnął swojego Sig Saurea z kabury. Rozejrzał się wszędzie dookoła, czy gdzieś tutaj nie czai się ktoś na niego i zaczął szukac wejścia do budynku, w którym prawdopodobnie był jeszcze jeden snajper. Pewnie na małą odległośc nie miał szans.
- Hej, Ostrowski, chodź tu i osłaniaj mnie jeśli łaska!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Psycho




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:17, 27 Sty 2007    Temat postu:

Marek Ostrowski:

Ostrowski stał przed wejściem do baru, a z lufy jego karabinu dobywał się wąską smużką siwy dymek. Spojrzał w kierunku mówiącego do niego cyborga, po czym bez słowa zmienił magazynek w swoim ak. Nie ruszając się z miejsca, z okiem przy lunecie zlustrował okna budynków z których strzelali snajperzy. Rozejrzał się jeszcze uważnie dookoła. Jeśli żadne zagrożenie się nie pojawiło, nie odrywając broni od ramienia podszedł do mutanta by sprawdzić jego stan. –Hej, gigancie, nie usmażyłeś się?
Jeśli mutant nie potrzebuje szybkiej pomocy, Ostrowski przystępuje do osłaniania szturmującego budynek Vooziego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin