|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Nie 19:02, 10 Gru 2006 Temat postu: Ścigany [M. Ostrowski, Voozie, Luke] |
|
|
GM: Masakrator_pl
Gracze: Marek Ostrowski, Voozie, Luke.
[off] No dobrze, to Wasza pierwsza misja, zobaczymy jak Wam pójdzie. Przemyślenia postaci mile widziane. [/off]
- Siadajcie. – Człowiek w zielonym pancerzu bojowym Bractwa był wysokim brunetem o twarzy zdeformowanej przez liczne lata służby na polach walk. Poorany bliznami mężczyzna wskazał szybkim gestem dłoni rząd krzeseł w sali odpraw Bunkra w Houston i podszedł do gładkiej ściany przed nimi, na którą padł obraz z cicho pracującego projektora. Światła zgasły, a wyświetlana mapa terenu stała się wyraźna. – Wczoraj, mniej więcej koło osiemnastej zero zero, straciliśmy kontakt z naszym człowiekiem, patrolującym teren koło wschodniego kwadratu przy Austin. Naszym poszukiwanym jest żołnierz poruszający się pieszo. Oto jego dane – powiedział człowiek, podając żołnierzom kopię pierwszej strony dokumentów zagubionego. – Nazywa się Irvin Mapes, przyjęty do Bractwa niecały miesiąc temu. Dobrze się zapowiada, to zdolny żołnierz, ze szkolenia wiadomo, że posługiwał się już wcześniej bronią, także miotaną.
Na kartce papieru widniała czarno-biała fotografia żołnierza. Wedle niej i danych wypisanych poniżej, był to 28letni blondyn z włosami długimi do ramion, krótką bródką i zaciętym wyrazem twarzy.
- Waszym zadaniem jest odnaleźć go i poinformować nas o jego stanie. Mapes miał radio, ale po 18 zerwał kontakt. W Austin burmistrz użyczy wam radiostacji, gdyby coś poszło nie tak, albo okazało się, że Mapes nie odpowiada przez uszkodzenie swojego radia. Z tego co wiemy nie znał się na elektronice, ale powinien mieć na tyle rozumu, by skontaktować się z burmistrzem.
Człowiek zmierzył dwójkę żołnierzy wzrokiem i powiedział:
- Austin jest blisko, wybierzecie się tam pieszo za dwie godziny, czyli… - spojrzał na zegar elektroniczny wiszący pod przeciwległą ścianą. – Czyli o ósmej. Jakieś pytania?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masakrator_pl dnia Wto 21:46, 26 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Pon 8:41, 11 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
[off] Dobrze, ale nie śpiesz się aż tak [/off]
W magazynie było znacznie ciszej niż w pozostałych, udostępnionych żołnierzom miejscach bunkra. Blade światło jarzeniówek zamontowanych w suficie padało na wszechobecne w pomieszczeniu pudła, które starannie wypełniały większość obszaru. Marek wreszcie dotarł do stanowiska kwatermistrza, gdzie za obszernym, stalowym biurkiem siedział skryba z zestawem szkieł powiększających na prawym oku. Na widok żołnierza przestał grzebać w jakimś PipBoyu i wstał, skrzeczącym głosem witając żołnierza:
- W czym mogę pomóc... - zapytał, bacznie obserwując ubiór żołnierza w poszukiwaniu insygniów. - ...żołnierzu?
Ostrowski wymienił listę potrzebnych mu rzeczy, a kwatermistrz zanurkował gdzieś pod biurkiem, by po chwili z tryumfalną miną stać przed nim z formularzem uzupełnień.
- Zaraz, zaraz, zaraz! - zaskrzeczał kwatermistrz. - Zanim jeszcze dostaliście misję, ja dostałem listę waszego przydziału. - Oczy skryby zabłysły złowieszczo. - No więc, zobaczmy... hmmmm... taaaaak... to się zgadza, to też. O, może się pomyliłeś, ale radia nie ma w tym spisie. Mam tak: udostępnić ograniczoną ilość amunicji do karabinów/pistoletów, uzupełnić apteczkę osobistą o góra 2 stimpaki na głowę, jeszcze ewentualnie mogę wymienić uszkodzony sprzęt na sprawny, ale twoja broń nie wygląda na zepsutą. Wiem co mówię, w obydwu sprawach oczywiście... - kwatermistrz ze skupieniem próbował się doczytać w listcie innych pozycji, dokładając kolejne szkło optyczne, ale zrezygnowany powiedział: - Nie żołnierzu, bez listy nie mogę wydać radia.
Skryba wydał Ostrowskiemu 2 stimpaki i dodatkową amunicję do AK-47, ale kiedy żołnierz miał już odejść, silna ręka zatrzymała go.
- Poczekaj! - szepnął skryba, rozglądając się, czy ktoś niezaufany kręci się jeszcze w magazynie. - Możemy się dogadać: wiesz, oddałbym ci to stare brązowe radio w zamian za... lunetę na twoim AK. Co ty na to powiesz? - spytał z nadzieją w oczach skryba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Voozie
Game Master
Dołączył: 27 Lis 2006 Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z wybrzeża nicości...
|
Wysłany: Sob 11:07, 23 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Voozie niechętnie wstał, z trudem opierając sie pokusie, żeby nie powiedziec czegoś głupiego.
- Dobra, więc czego oczekujesz wzamian? - zapytał niepewnie, obawiając się chciwości skryby. - Wiesz, nie mam za wiele, a i wszystkiego oddac ci nie mogę. Oferuj w granicach zdrowego rozsądku.
Voozie spojrzał na swoje wmontowane częsci robota, i porównał je z ciałem skryby, wydało mu się ono, takie.... słabe, bezbronne, wiedział, że jeśli tylko by chciał, mógłby zmieśc skrybe z powierzchni tego świata. Jednak bał się tych wszystkich jego zabawek. Otrząsnął się ze zgrozy, i znów naszły go myśli - A co z Ostrowskim? Gdzie on polazł? Czy będzie odpowiednim kompanem? No ale cóż, wszystko sprawdzi się w trakcie misji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Sob 12:18, 23 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Skryba przybrał minę, jaką robili sprzedawcy używanych samochodów sprzed wojny i powiedział:
- A więc zobaczmy co tam masz... Hmm, widzę kałasza w nienajgorszym stanie, Sig'a, rozrywacz... widać, że używany - skryba skrzywił się nieco na widok zaschniętej krwi - ale wygląda nieźle... Trzy butelki z benzyną? Nie boisz się samozapłonów? Hehe, uwielbiam ten żart... Ale do rzeczy, twojemu kumplowi proponowałem radio, ale nie był skory do ubicia interesu. Wiesz, wydałbym ci to stare, brązowe radio za 2 butelki benzyny. Potrzebuję jej trochę, a dzisiaj ciężko ją dostać. Nawet w garażu jej nie dostanę, wiesz, wszystkim brykom montują ogniwa energetyczne, i tak dalej... - skryba morowym tonem dodał - To 2 butelki benzyny za radio, umowa stoi?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Sob 18:39, 23 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dwójka żołnierzy spotkała się ponownie w garażu. Kilku mechaników zajmowało się swoimi sprawami przy pojazdach, dwóch żołnierzy stało na straży, jak w większości pomieszczeń bunkra. Zapach smaru był lekko wyczuwalny, to dobrze, świadczyło to o tym, że filtry i wentylacja sprawowały się znakomicie.
Na widok dwóch nowych, jeden z mechaników odszedł od pracy i zagadał do nich, wycierając ręce w szmatę.
- To wy jesteście Ci dwaj, co mają robotę w Austin?
Ostrowski stał tylko, przyglądając się bacznie mężczyźnie z kilkudniowym zarostem i papierosem w ustach. Jego biały podkoszulek upaprany był smarem. Voozie wykazał się większą komunikatywnością, kiwając tylko głową na potwierdzenie przypuszczeń mechanika.
- No dobra, jestem kierowcą i mam was tam podrzucić jak najszybciej. Wezmę tylko kilka rzeczy i jedziemy - zanim odszedł, dodał - Pakujcie się do tego czarno-rdzawego hummera.
Kierowca wrócił ubrany w czarną kurtkę ze skóry gekona, z szarym symbolem Bractwa na ramieniu i plecach.
- Zapnijcie pasy, laleczki, jestem Starszy Rycerz Jack i nie op***dalam się na trasie.
Droga do Austin faktycznie minęła bardzo szybko. Pewnie dlatego, że Starszy Rycerz Jack niemiłosiernie wgniatał pedał gazu do podłogi przez całą drogę. Bądź, co bądź, wyglądało na to, że faktycznie zna się na rzeczy.
Zahamował hummera dopiero w połowie głównej ulicy miasta ludzi i mutantów. Za szparami strzelniczymi hummera stały przeważnie jednopiętrowe budynki z cegły, która była nierówno poukładana, a także niskie domy z blachy i innego rodzaju złomu. Niektóre budynki zachowały się nawet sprzed czasu wojny. Po przedwojennych ulicach, a dokładniej po ich resztkach, poruszali się zarówno ludzie, ghoule oraz super mutanty, bacznie uważając, by nie potknąć się o jakąś dziurę w jezdni.
- Gdybyście czegoś chcieli, będę w tym barze - powiedział Jack, wskazując ręką ruinę przedwojennego jednopiętrowca, gdzie ktoś miał głowę urządzić całkiem nieźle prosperujący bar. - Wysiadać z wozu!
Miasto wyglądało na całkiem przyjemne i spokojne, zapewne właśnie dzięki Bractwu. Czy Voozie i Ostrowski znajdą tutaj zagubionego? A może ktoś odnajdzie ich? Los jest nieodgadniony, zwłaszcza w świecie po wojnie atomowej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Masakrator_pl
Administrator / GM
Dołączył: 29 Sty 2006 Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Teraz jest tam krater...
|
Wysłany: Pon 23:49, 25 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Przez poklejoną taśmą szybę, na wystawie sklepu Sam'a, stały kawałki złomu, jakieś rury, metalowe płytki, wywieszki z cenami poszczególnych produktów, kilka dużych tabliczek z poszarpanymi brzegami, informujące klienta o promocjach na dzisiejszy dzień. Bardziej wartościowe towary na pewno były w głębi sklepu, lepiej zabezpieczone przed ewentualną kradzieżą.
Ostrowski i Voozie mieli raczej sprzeczne odczucia wobec tego miejsca, ale to nie było tak bardzo istotne podczas wykonywania tej misji. Obaj i tak musieli przeprowadzić fachowe śledztwo prowadzące do zaginionego żołnierza, a może... jego zabójcy, o ile zginął oczywiście. Ale w dzisiejszych czasach nie było o to trudno.
Żołnierze już mieli przekroczyć próg sklepu, gdy oczywiście cokolwiek musiało im w tym przeszkodzić. Tym razem był to tupot olbrzymich stóp, które nalezały do jeszcze wiekszego super mutanta. Ogromne bydle biegło całą parą na dwójkę żołnierzy, a jakby tego było mało, w rekach bestia dzierżyła miniguna...
Obaj wycelowali, Voozie krzyknął coś o zatrzymaniu się lub straceniu życia w mało szlachetny sposób, ale mutek... Zrobił zdziwioną mine i stanął jak wryty.
Szybko powiedział:
[off] Teraz post Luke'a. Powitajcie nowego gracza [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|