Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Koniec drogi
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:17, 15 Kwi 2006    Temat postu: Koniec drogi

Gracze Wyatt Kowalsky
MG Chudeusz

Kolejny gorący dzień niekończącego się lata, od wojny minęło już wiele lat jednak pustkowia nadal były niezamieszkane. Nieliczni ludzie żyli w umocnionych miastach i osadach skrywając się przed bandytami. Raidersi bo tak najczęściej zwano te bandy liczyły zazwyczaj kilkunastu lub kilkudziesięciu członków. Jednak banda która zbliżała się do opuszczonej stacji benzynowej była wyjątkowa.

Kawalkada raidersów zbliżyła się do opuszczonej wiele lat temu stacji benzynowej, Człowiek jadący motocyklem na przedzie kolumny najwidoczniej był przywódcą grupy. Zatrzymał swoja maszynę i z gracją zeskoczył na ziemię. obok niego zatrzymało się kolejnych pięciu motocyklistów. Najwidoczniej przednia straż grupy. Szybko przeszukali oni budynek i okolice. Wystarczył jeden gest przywódcy a już na dachu znalazł się obserwator wypatrujący niebezpieczeństwa. Wysoko mężczyzna spoglądał na nadjeżdżające pojazdy wchodzące w skład jego armii. Na plac przed zrujnowanym budynkiem wtoczyły się kolejno 3 wielkie ciężarówki, z których przeklinając wyskoczyli bandyci odziani w lekkie zbroje i uzbrojeni w karabiny i pistolety najróżniejszej maści. kilkudziesięciu Raidersów przeklinając i unikając szefa rozłożyło się w ruinach budynku. Kolejny pojazd konwoju okazał się opancerzoną ciężarówką z zamontowanym na dachu M60. Ostatnim pojazdem była stara rozdygotana cysterna z przyczepką. Eskortowały ja dwa lekkie Buggy Raidersów oraz kolejna piątka motocyklistów. W cysternie znajdowały się zapasy wody dla całej grupy. był to jeden z najważniejszych pojazdów na pustkowiu.

Gdy cała Grupa rozłożyła się już na miejscu postoju przywódca wszedł do budynku. Oczekiwał tam na niego jego zastępca wraz z przygotowana butelka księzycówki.
-wszystko zabezpieczone Wyatt. Przeczekajmy tu najgorszy upał a po południu wyruszymy w dalsza drogę. Mapa którą zdobyłeś wskazuje wyraźnie położenie starego lotniska wojskowego Zgodnie z mapą tego gościa lotnisko powinno znajdować się za tymi wzgórzami. Jeżeli wyruszymy po południu zdarzymy jeszcze przeprowadzi zwiad przed zachodem słońca. - zbir niepewnie popatrzył na milczącego szefa. - Ludzie są już zmęczeni. Jeżeli okaże się ze i ta baza wpadła w łapy bractwa możemy mieć problemy. Znowu trzeba będzie rozpie. kilka łbów. Co jakie rozkazy szefie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Nie 17:11, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Waytt nie zwlekał z odpowiedzią. Morale nie było zbyt wysokie i musiał był zdecydowany by choć lekko je podnieść.

- Bill zaraz wyda wszystkim porcję wody. Jeśli jednak zobaczę w dłoni któregokolwiek z was choćby szklankę alkoholu własnoręcznie wyrwę takiemu idiocie serce. Za parę godzin wiele się rozstrzygnie i nie chce iść tam z bandą strzelających po ziemi pijaków.

Z sali wydobył się lekki śmiech. Podróż wszystkim dała się w kość, ale teraz cześć zmęczenia można było skryć za odpowiednio dobranymi słowami.

- Świętować będziemy wieczorem. Zgodnie z planami pozostała nam niecała godzina jazdy. Możecie oczekiwać wielkiego święta już w wkrótce.
- Z fajerwerkami i panienkami?
- Z całą masą fajerwerków. Tyle ich tam będzie Han, że nie będziesz wiedział gdzie patrzeć. Na panienki to bardziej musicie się starać, ale kto wie co los przyniesie.


Kowalsky odczekał chwilę aż mniej rozgarnięte strzelby jego ekipy przyswoją sobie te nowiny.

- Teraz najważniejszy jest odpoczynek. Możliwe, że baza będzie chroniona więc chce widzieć maksymalną dyspozycję u was wszystkich. Kto nie będzie na siłach niech mi wierzy, nie dożyje jutra. Zajmijcie się czyszczeniem broni z tego cholernego piasku pustkowia. Odpocznijcie i zjedzcie coś. Jak temperatura trochę spadnie wyruszy zwiad oraz reszta powoli za nim. W połowie drogi spotkamy się i pomyślimy co dalej.

Zastępca Wyatta, Luke jako pierwszy zakrzyknął:

- Dalej do roboty, kto się będzie obijał może pożegnać się z żarciem. Dolejcie paliwa do baków maszyn i niech ktoś przeszuka tę stację. Może coś ciekawego znajdziemy. Jak będzie trzeba możecie skuć całą podłogę.

Bez zbędnego ociągania raidersi ruszyli do swoich zadań. Przed odpoczynkiem każdy musiał pozałatwiać sprawy należące do niego, ale mimo to przywódca wiedział, że dobrze przygotują się do odjazdu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:34, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Słońce chyliło się ku zachodowi, temperatura powietrza wyraźnie spadła a Raidersi wypoczęli.
Krótki sygnał i byli gotowi do wymarszu, kolumna ruszyła powoli w kierunku pobliskich wzgórz.
Zwiadowcy na motocyklach wyruszyli nieco wcześniej i dokładnie w połowie drogi spotkali się z głównymi siłami Wyatta. podczas krótkiego postoju zwiadowcy przekazali informacje przywódcy grupy, wraz z krótkim opisem miejsca
[link widoczny dla zalogowanych]

- Baza wygląda na zamieszkaną. Zauważyliśmy kilkunastu wojowników, najpewniej Kanibali trzymali się blisko dużych piętrowych budynków mieszkalnych. są uzbrojeni we włócznie i nie stanowią zagrożenia. Wzdłuż bazy ciągnie się jakiś fragment drogi na końcu którego stoją dziwne maszyny. Podobne maszyny zauważyliśmy przy budynkach w centrum bazy. Obok nich stoją ciężarówki wyglądające jak nasza cysterna tylko dużo większe. Zauważyliśmy także dwa hummery takie jak ma Bractwo Stali - Jeden ze zwiadowców dodał, - mam złe przeczucia hummery wyglądały na sprawne, a tubylcy nawet nie zbliżali się do wierzy i maszyn. Tam musi coś byc, coś czego się boja.

- Niestety nie ma możliwości niedostrzeżonego zbliżenia się do bazy, Jeżeli ktokolwiek jest na wierzy na pewno nas zauważy. Budynki w bazie wyglądają na łatwe do obrony, jeżeli jest tam ktoś jeszcze oprócz Kanibali to będzie gorąco.


Zwiadowcy skończyli raport i oczekiwali na decyzje kapitana. Stojąca za jego plecami przeszło setka raidersów również.
Głos zabrał Bill.
- Mamy 4 karabiny maszynowe M60 w tym jeden na opancerzonej ciężarówce. Amunicji z pewnością wystarczy, Dwie bazooki po 4 pociski wybuchowe i jeden przeciwpancerny. Dodatkowo mamy kilku niezłych snajperów. Ludzie też są w miarę nieźle uzbrojeni, -Bill spojrzał na lekko zakurzonych i uzbrojonych w najróżniejsza bron palną Raidersów. - Kanibale to nie problem. Atakujemy szefie ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Nie 21:22, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Twarz pojaśniała z zachwytu przywódcy.

- Dwa hummery powiadasz. Gdybyśmy zdobyli choć jednego sprawnego dużo byśmy zyskali. Musimy wybadać dokładnie co tam do jasnej cholery jest.

Zanim zaczął mówić dalej splunął na ziemię, chwycił też kartkę papieru i zaczął rysować. Co jak co, ale tym ludziom trzeba było czasem porządnie wytłumaczyć zamysły. Niewielki wkład pracy mógł później całkiem nieźle zaprocentować.

- Podzielimy się na trzy grupy:

[link widoczny dla zalogowanych]

- Pierwszą dowodzi Bill. Weźmiesz jednego Buggy'ego oraz pięciu snajperów na motorach. Pewnie domyśla się, że to tylko podpucha a nie atak i nie wyślą zbyt dużo sił, jeśli tam w ogóle stacjonują ci przeklęci ludzie bractwa. Macie za zadnie unieruchomić te hummery, strzały po oponach powinny wystarczyć. Możliwe, że uda się rozciągnąć ich obronę co tylko zadziała na naszą korzyść. W razie porażki nie będą mogli nas ścigać. A nam naprawa nie zajmie dużo czasu. Jeśli będziecie mogli zdjąć jakiś nieostrożnych durniów zróbcie to.

- Drugą ty bierzesz Luke – powiedział do swojego zastępcy – weźmiesz „Szczęśliwą Lolę”. Z jej m60 to się każdy musi liczyć. Oprócz tego ciężarówkę z 30 chłopakami. Każdego kto będzie się wychylał z obozu macie prawo odesłać na tamten świat. Bierzecie również drugą m60 oraz jedną bazookę, strzelać tylko jak będziecie musieli i jak będziecie mieli pewność, że traficie.

- Dwie pozostałe ciężarówki ja prowadzę. Wjedziemy od frontu, jeśli obrońcy rzucą się na Ciebie wejdziemy im na plecy i szybko wyślemy na jedyny im należny świat. Drugi Buggy wraz z resztą motorów będą podążać w sporej odległości za nami przy cysternie. Nie możemy jej zostawić samej bez ochrony, ani brać w środek tego co może nas spotkać.

Obaj dowódcy już w myślach wybierali ludzi odpowiednich do poszczególnych zadać. Jeśli te pojazdy należą do bractwa, a w szczególności jakiegoś dobrze wyekwipowanego oddziału, błędy poszczególnych osób w przypadku nałożenia się mogą doprowadzić do katastrofy. Niemniej ryzyko było tego wszystkiego warte. Tam gdzie jest bractwa tam jest bogactwo, jak zwykli mawiać. Teraz to bogactwo mogło być ich.

- Sprawdźcie czy macie race. Standardowo czerwono – odwrót. Niebieska – potrzebujemy wsparcia, ale jeszcze trochę wytrzymamy. Każdy zna swoje miejsce. Teraz czas skopać kilka metalowych tyłków. Wszyscy do maszyn, sprawdzić magazynki i cała naprzód. Kto przeżyje będzie dzisiaj świętował jak nigdy dotąd w waszych nic nie wartych życiach.

Ze śmiechem na ustach wszyscy raidersi rozeszli się i przygotowali na porządna rozrywkę. Zadanie mogło się okazać ponad ich siły, ale kto by się takimi szczegółami przejmował. Walczyć by zabierać bogatym i zostawiać sobie. Co więcej potrzeba do dziwnie pojmowanego szczęścia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:57, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Raidersi zostali podzieleni na oddziały i dokładnie poinformowani o celach akcji. W ciągu niespełna 15 minut ustalony został plan natarcia i sygnały na wypadek konieczności odwrotu. Grupy bojowe załadowały się na pojazdy i wyruszyły w kierunku pozycji wyjściowych.

Kiedy wszystkie grupy zajęły już pozycję rozpoczął się atak.

Grupa Bila pomknęła po pasie startowym ściągając na siebie uwagę obrońców. W zachodzącym słońcu szarżujący Raidersi byli doskonale widoczni. Przywitał ich chaotyczny ogień z budynku oraz ze znajdującej się kilkaset metrów dalej wieży. Z północy zaczęły nadbiegać grupki wojowników z włóczniami. Byli jednak zbyt daleko i nie mogli wesprze obrońców. Bil dotarł do celu tracąc tylko jednego motocyklistę. Jednak szczęście drużyny skończyło się przy dziwnych czarnych pojazdach. Jeden z zaparkowanych Hummerów okazał się by wyposażony w Karabin maszynowy i po chwili w kierunku Raidersów pomknęła ulewa ołowiu. motocykliści skryci za dziwnymi maszynami rozpoczęli ostrzał hummera i snajperskimi strzałami zdejmowali nadbiegających wojowników. Bil odpalił niebieską racę, Wytrzymać suk*** zaraz będzie wsparcie. poczym wznowił ostrzał w kierunku Hummera.

Druga grupa, Dowodzona przez Luka uderzyła od tyłu. Zaskoczyło to całkowicie obrońców i Raidersom udało się dopaść do budynku. Jednak był to koniec sukcesów. Na korytarzu ukazał się strzelec w pancerzu wspomaganym. Zanim raidersi zdarzyli zareagować odezwał się minigun. Kilku pechowców nie zdarzyło uniknąć ostrzału i poległo. pozostali ukyci za węgłem prowadzili chaotyczny ogień w kierunku opancerzonego przeciwnika. Tymczasem Luke masakrował kanibali z M60 zamontowanej na pokładzie "Szczęśliwej Loli" Dało to nieco wytchnienia Broniącej się przed atakiem z dwu stron drużynie Bila.

Trzecia grupa Dowodzona przez samego Wyatta Nie napotkała żadnego oporu, Raidersi zajęli hangary w których stały jeszcze dwie czarne maszyny i ruszyli tyralierą w kierunku obleganego budynku. Dzięki temu udało im się zajść Hummera z boku. Wyatt zauważył ze na pojeździe nie ma symboli bractwa. Zatem to nie BoS z determinacja bronił bazy. Również postać obsługująca kaem zamontowany na Hummerze nie wyglądała na członka bractwa. Jednak nie było czasu na rozmyślania Raidersi na prawym skrzydle wybiegli zza budynku i dostali się w ogień Dwóch karabinów maszynowych. Strzelających z dachu budynku. kilku z ich poległo reszta wycofała się za hangar jedynie piątce Raidersów wraz ze swym przywódcą udało się przedrzeć pod budynek.

[link widoczny dla zalogowanych]

Wyglądało na to ze nie liczac Kanibali raidersi dysponują znaczną przewagą liczebna. Jednak kim byli tajemniczy obrońcy Bazy??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Pon 10:27, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Grupa Luke’a była w chyba najbardziej komfortowej sytuacji. Nie musiała wbiegać od razu do budynku. Natomiast Ogień z dwóch M60 z każdą chwilą powiększał straty wśród dzikusów. Biegnąc z dzidami praktycznie żaden nie miał szansy dobiec. Ci, którzy bardziej się wychylali ginęli od kul snajperów. Ostrzał wejścia był niepotrzebny, krótką komendą Luke nakazał wstrzymać ogień aż do wyjścia wroga na zewnątrz. Nie mogąc strzelać, ale słyszeć masakrowanych ludzi pewnie w końcu wychyli się, a wtedy salwa z kilkunastu broni powinna go powalić nim minigun się wystarczająco rozgrzeje.:

- Przygotujcie bazookę, jeśli ten pancerniak nie wyjdzie poślijcie jeden strzał do środka, ale raczej spróbujcie go wywabić na zewnątrz.

Nie wiadomo było co znajduje się w środku. Ciężki pociski mogły uszkodzić coś co atakowani ochraniali. Zdecydowanie lepszym pomysłem było ich ubicie na zewnątrz.

Sytuacja przywódcy była stabilna, ale daleko jej było od szczęśliwej. Będąc tylko z pięcioma osobami pod budynkiem miał ograniczony zakres działania. Obaj obrońcy na dachu zbyt dobrze ostrzeliwali raiderów i nie było widać szans na przejście tej zapory. Dodatkową przeszkodą był kaem na hummerze:

- Kto ma jakiekolwiek koktajle?
- Ja mam jeden szefie,
- Ja mam natomiast krowę naszego bimbru Wyatt.


Wyatt spojrzał na tego drugiego. Był to ten idiota Han. Co jak co, ale od niego nie spodziewał się pomocy w takiej chwili. Nie czas było jednak na takie rozważania. Ich własny bibmer był cudownym wynalazkiem. Czyścił absolutnie wszystko. Od choroby jelit, aż do silników samochodów. Oprócz tego miał cudowną właściwość. Palił się niezgorzej niż paliwo.

- Dobra – Wyatt wyrwał flachę i pociągnął z niej solidnie – zrób lont z kawałka koszulki. MY położymy ogień zaporowy, a ty w tym czasie wrzucisz oba koktajle na górę.

Han zaczął przygotować pociski. Przywódca w tym czasie schował gnata do kabury i zdjął z pleców swoją strzelbę. Gestami rozkazał też reszcie swojej grupy wykorzystać zamieszanie by podzieliła się na dwie części. Jedna ta z bazooką i jednym M60 miała podbiec do budynku, pozostali mieli przez hangar by dołączyć do Billa, który był w najpoważniejszej sytuacji.

- Gotowe. Podpalam.

Zanim wszyscy ruszyli Wyatt usłyszał ciche plask. Odwrócił się by zobaczyć co się stało. Okazało się, że Bill lub ktoś z jego ekipy w końcu trafił ze snajperki człowieka obsługującego karbin maszynowy na hummerze. Przerwa ogniowa z tamten strony znacznie musiała poprawić morala. Nie było na co czekać.

- Teraz. – zakrzyknął dowódca i odskoczył od budynku. Obrót, upadek na prawe kolano. Pierwszy strzał. Przeładowanie. Drugi strzał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:01, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Ogień bitwy osiągnął apogeum. Kanibale zmasakrowani przez M60 Luka wycofywali się wyjąc i krzycząc w niebogłosy. Jednak na prawym skrzydle Wojownikom udało się dobiec do pozycji Billa który za wszelką cenę starał się nie dopuścić do zwarcia i walki wręcz.
- Posiłki już biegną wytrzymamy.
- K*** Koniec amunicji niech to szlag. -
Jeden z motocyklistów odwrócił się do Bila i wychylił zza zasłony - Wiejmy!!!
- Kryj się idioto!! - ostrzeżenie biura było zbyt późne, Kula z karabinu snajperskiego roztrzaskała Raiderowi czaszkę.
Walcząc tubylcami na niewielkiej przestrzeni gdzie każe wychylenie się zza zasłony mogło oznacza śmierć Raidersi zaczęli ponosić ciężkie straty.
Bil razem ze swoim kierowcą bronili się zza samochodu jednak ich opór nie mógł trwać długo.
Nagle jazgot ostrzeliwującego ich Karabinu ustał a w jego miejsce weszły krótkie serie z karabinków i pojedyncze strzały. Odsiecz. W samą porę pomyślał Bill spoglądając na wbitą w udo włócznie, kolejna blizna do kolekcji. Już poczuł się pewnie gdy do jego stóp potoczyła się głowa kierowcy a za nią runął kanibal z maczetą. Obaj zwarli się w śmiertelnej walce.
Jednak odsiecz wysłana przez Wayatta musiała pokonać krótki otwarty odcinek pomiędzy hangarem a czarnymi maszynami, znajdował się on pod ogniem jednego ze strzelców znajdujących się na dachu. Kilku z biegnących Raidersów miało nigdy nie doczekać wschodu słońca.

Tymczasem Wyatt i jego grupa szturmowa widząc co się dzieje postanowiła pozbyć się strzelających z góry. Wyatt położył razem ze swoimi ludźmi silny ogień zaporowy w kierunku strzelców.
Dwa mołotowy poleciały w gorę Jeden sporządzony z bimbru eksplodował na górze zalewając dach płomieniami i dając chwile wytchnienia atakującym raidersom. Druga butelka uderzyła w krawędź dachu tworząc efektywny rozbłysk oślepiając na chwilę stojących na górze strzelców jednak większość jej zawartości spadła w drobnym płonącym deszczu na Wyatta i jego ludzi. Han uśmiechnął się tylko i wzruszył ramionami.
-pali się hehe
Grupa która ruszyła z bazuką aby wesprzeć Wyatta dopadła bez przeszkód do zapewniającej bezpieczeństwo ściany kiedy z góry spadły dwa granaty odłamkowe. Eksplozje nie były zabójcze ale kilku raidersów zostało rannych w tym obsługa Karabinu maszynowego. Jednak Raidersi zacieśniali coraz bardziej oblężenie budynku. Sytuacja obrońców stawała się coraz trudniejsza.
Raidersi obstawiali wyjście z budynku Oczekując na pojawienie się pancernego wojownika jednak nic takiego nie nastąpiło. Sytuacja była patowa.

Nagle ogień z budynku ucichł. Strzelali jedynie raidersi którzy po chwili skonsternowani również przerwali ogień. Patrząc na swego przywódcę przyklejonego do ściany w pobliżu wejścia. Z głośników zamontowanych na budynku rozległ się metaliczny pisk
po chwili zniekształcony głos oznajmił
- Tu sierżant Roberts z Enclavy, wasz atak jest bezcelowy. Jeżeli nie odstąpicie podpalimy dziewczynę.- w tle rozległ się rozpaczliwy krzyk kobiety- Tak czy inaczej My stad wyjdziemy a wy nic nie zarobicie. Pitt Oswald nie zapłaci za martwe zwłoki córki czyż nie?
Głośniki zamilkły na chwilę jakby rozmówca dawał czas do namysłu.
- Walczycie z nalepie wyposażonymi i wyszkolonymi żołnierzami na tych terenach wasza broń nie jest w stanie nam zaszkodzić. Zastanówcie się nad dalszym sensem kontynuowania walki. Wstrzymujemy ogień na 2 minuty potem użyjemy pełnej siły ognia.
Głośnik zamilkł jedynie gdzieniegdzie słychać było strzały raidersów. oraz wycie tubylców.

Wyat ocenił realnie swoją sytuację. W budynku była nieznana ilość doskonale uzbrojonych i dowodzonych żołnierzy. Jego ludzie zajmowali bardzo dobre pozycje wyjściowe do ataku i dysponowali znaczną przewagą liczebna. Na placu leżało już kilkunastu Raidersów, Wyatt nie był w stanie ocenić strat poniesionych przez grupę Luka jednak zapewne były spore. Wszystko zależało od jego decyzji.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Pon 21:37, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Waytt zaczął przeładowywać broń. Musiał przeliczyć swoje szanse. Wróg nie miał prawa być zbyt silny. Hummery przewoziły tylko 8 osób. Jedną z tych osób był jakiś nic nie znaczący zakładnik. Jeden trup już leżał. To dawało 6 osób. Ciągle miał przewagę ponad dziesięciokrotną, ale jeden ich człowiek był wart znacznie więcej niż jego dziesięciu co niwelowało jego przewagę liczebną, a ich sprzętową.

- Przygotujcie bazooki, granaty, dynamit. Wszelkie materiały wybuchowe jakie tylko mamy. Jeśli nie uda nam się ich wysłać na drugi świat pochowamy ich razem ze sprzętem pod gruzami. Niech ludzie wrzucą też pociski przeciwpancerne do broni, jeśli jeszcze tego nie zrobili

Rozkaz szybko poszedł w ruch. Każdy wiedział, że na sygnał przywódcy musi być gotowy na wielką demolkę:

- Mówisz, że jeśli was zaatakujemy nic nie zyskamy Robert, ale powiedz mi co się stanie jeśli nie wznowimy ognia. Mówisz też, że nie mamy szans was pokonać. Jeden z waszych już leży.. jest co prawda jeszcze ciepłym trupem, ale no cóż w nocy szybko się ochłodzi. Aha jeszcze jedno, nie mam pojęcia kto to jest Oswald i gówno mnie on obchodzi.

Każda zyskana sekunda była teraz na wagę złota. Mogli sobie mieć te swoje super pancerze, ale zmasowany ogień sporej ilości trotylu powinien to załatwić.

Bill także nie próżnował. Ranny ciągle mógł dowodzić, jego pozostali przy życiu snajperzy wzięli na cel postacie na dachach. Musieli celować w czułe punkty. Jedyne co im przychodziło to jajca i oczy. Jako, że ich klejnoty były ochraniane stalą mogli celować tylko w oczy. Lepsza mizerna szansa niż żadna. W międzyczasie pomoc od Wyatt próbowała połatać jego nogę. Prowizorka powinna umożliwić mu przeżycie aż do zakończenie tej potyczki. Ostatnim poleceniem było wysłanie po 5 osób do każdego hummera. Pusta maszyna była zamknięta, ale jeden z głupszych czy też odważniejszych raiderów wlazł na dach i obrócił odbezpieczony pośpiesznie kaem w kierunku dachu. Druga piątka weszła do pierwszego pojazdu i spróbowała wyciągnąć z niego strzelca by również zając dogodna pozycję ostrzału.

Luke zakończył masakrowania dzikusów. W końcu zdawał się dostrzec zagrożenie z wieży. Dwóch jego jedynych snajperów wzięło przeciwnika na cel, szanse zabicia były jeszcze mniejsze niż nadzieja na pozbycie się ludzi z dachu, ale trzeba próbować. Reszta sił pochowała się przed jego ogniem i zgodnie z wytycznymi przyniesionymi przez gońca przygotowała się do rozwalenia tej budy. Jedyny jego przeciwpancerny już czekał na możliwość lotu i wybuchu. „Dużo ludzi poległo, ale ich śmierć nie może pójść na marne” – myślał zastępca „ Liczba ofiar jeszcze się nie skończyła. Teraz tylko pytanie załatwiamy ich teraz czy jak wyjdą z budynku”. Sama maszyna ustawiła się bliżej wejścia, by mogła w razie czego rozpocząć błyskawiczny ostrzał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:48, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Walka ustała Panowało chwilowe zawieszenie broni wykorzystane przez obie strony. Raidersi Wyatta przeładowywali gorączkowo bron i szykowali się do walki. Natomiast ludzie Robertsa przegrupowali się przygotowując się do obrony. Z dachu znikła jedna z opancerzonych postaci pozostałe dwie postacie w pancerzach przyjęły pozycje strzeleckie. Zmieniło się także ich uzbrojenie. lekkie karabiny zastąpiła znacznie większa i cięższa broń. Jedyny snajper ocalały z oddziału Bila widział teraz w obiektywie swej lunety głowę w hełmie i Wycelowany w siebie Boozar. Nie było to miłe uczucie.

Bil klął na czym świat stoi podczas gdy jeden z Radersów bandażował mu nogę. W wyniku Ataku kanibali nie tylko dorobił się dziury w nodze ale stracił także swój karabin którego lufa została nieomal rozcięta przez cios maczety. na ziemi leżał sprawca tego nieszczęścia z wyprutymi flakami. Wysłani do hummerów bandyci otoczyli obie maszyny w jednej znaleźli lezącego na podłodze człowieka w pancerzu wspomaganym, wydawał się martwy, jednak pierwszy raider który zajrzał do środka stracił głowę. żołnierz najwidoczniej jeszcze żył. a pierwsza próba wyciągnięcia go z pojazdu zakończyła się niepowodzeniem.

Z drugim pojazdem nie było problemu jeden z odważniejszych Raidersów wlazł na dach i przygotował się do otwarcia ognia. celując w zajmowany przez Enklave budynek.

Z drugiej strony pod budynek podjechała opancerzona ciężarówka przygotowując się do otwarcia ognia. Luke zdawał sobie sprawę z ryzyka tego manewru ale nie miał wyboru. Posłał również dwóch snajperów aby zajęli czymś strzelca z wierzy, Jednak ich szanse na wyrządzenie mu krzywdy były niemal żadne. Snajperzy Raidersów mogli jedynie pomarzyć o Barecie będącym w posiadaniu przeciwnika.

-Głupcze liczysz na cud. - głos Sierzanta Robertsa ponownie dobiegł z głośników. - Nawet jeżeli uda ci się nas pokonać cena będzie wysoka.
Proponuje układ. My zabierzemy dziewczynę i hummera wy dostaniecie cześć sprzętu i kod dostępu do zbrojowni Bazy. Alternatywą jest wzajemne powbijanie się.
- Sierżant postanowił negocjować. - Podaj swoje warunki może dojdziemy do porozumienia.

[off]Negocjacje w poście Bądź na GG z tym ze na GG bedę dopier koło 18 Cool [off]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Wto 0:17, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Wyatt skończył przeładowywać broń tak jak i jego pozostali ludzie. Również przeciwnik dobrze musiał wykorzystać ten czas.

- Nikt z żyjacych nie nazywał mnie głupcem ty brahimopasie. Ale ty masz szansę. Co możesz mi dokładnie ofiarować. Po pierwsze jeden hummer wam się nie przyda. Nie odjedziecie nim wszyscy. Ja wezmę oba, dostaniecie wzmamian moją ciężarówkę. Chcę oprócz tego przynajmniej jedną waszą zbroję. Co do broni to pewnie się dogadamy.


Trup nagle odżył i nie zakończyło to się za dobrze dla kolejnego człowieka. Zaraz posypały się przekleństwa pozostałej czwórki. Na koniec wyjęli jakieś granaty i rzucili do środka:

- Masz 30 seknud aby się wygrzebać z tego autka albo wylecisz wysoko i spadniesz mocno. Miało być do ku*** jasnej zawieszenie broni debilu jeden.

Sytuacja była patowa. Totalna rozwałka pewnie zniszczyłaby całą broń jaka była w budynku.. Zyskaliby tylko te dwa hummery. Wynegocjować ich obu nie było praktycznie szans. Zarówno po walce jak i ugadaniu istaniała groźba odwetu. Zabitych zawsze może ktoś szukać. Żywi sami udadzą się po pomoc. Kolejnym współczynnikiem byli ludzie. Wyatt stracił ćwierć setki chłopów zabijając tylko i wyłącznie samych dziukusów. Nie wróżyło to szczęscia w ubijania pancerniaków podczas wzajemnego ostrzeliwania się. Nie z tą bronią oraz nie przy ich zbrojach. Była jeszcze dziewczyna, ale to sprawa mniej ważna. Aktualnie nie widział żadnej możliwości by jakoś ją wykorzystać do czegokolwiek.
Istaniała też szansa na to, żę jest to grupa całkowicei autonomiczna. Wtedy nikt by bo nich nie płakał. Jedyną możliwością wydawało się wyciągnięcie wniosków z odpowiedzi sierżanta. Wyatt i jego ludzie czekali w napięciu. Libcza ofiar mogła się jeszcze nie skończyć. Znowu będzie musiał pojechać gdzie d miasta zewrbować nowych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:47, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Obie strony nie ufały sobie wzajemnie jednak mimo to prowadziły negocjacje.
Roberts oświadczył - Możemy zostawić wam Hummery wraz z zawartością O Pancerzu możecie pomarzyć. Nawet jeżeli nas zabijecie zapłacicie Słoną cenę za swoje zwycięstwo. W zamian żądamy bezpiecznego przejazdu i ciężarówki z Pełnym zbiornikiem.
Wyatt udawał że się zastanawia a po chwili dał nurka za zasłonę przy drzwiach budynku, Jego ludzie na ten sygnał rozpoczynają atak.

Do tylniego wejścia podbiega dwójka z m60 i zaczyna walić w gościa, w Power armorze. Za nimi ustawia się kilku innych raidersów z karabinami. Słychać wyraźnie kule rykoszetujące na pancerzu. Minigun żołnierza nie zdążył się nawet rozkręcić kiedy jego właściciel cofał się już pod ulewą pocisków. Kule które przebiły pancerz Zmasakrowały znajdującego się w środku żołnierza. Kulminacyjnym momentem była eksplozja granatów umocowanych do pancerza. Po chwili w korytarzy płonęły tylko szczątki dumnego niegdyś wojownika. Obsada Bazooki wystrzeliła w kierunku ukrytego na wieży snajpera. Nie był to najlepszy pomysł Pocisk uszkodził szczyt budowli jednak jedynie na chwilę oszołomił snajpera. świadczyły o tym dwa szybkie strzały które okazały się krytyczne dla obsługi bazooki. Jednak zmasowany ogień obu snajperów raidersów przyhamował nieco mordercze zapędy przeciwnika.
Z dachu budynku pomknęła seria z Bozara zamieniając ostatniego snajpera z grupy Bilego w Krwawą masę. Jednak tym razem żołnierz enklawy wybrał niewłaściwy cel. Przeciwpancerny pocisk wystrzelony z Bazuki z łatwością przebił się przez murek i eksplodował w pancerzu snajpera. Powodując malowniczą fontannę o lekko czerwonym zabarwieniu.
Bandyta obsługujący Kaem na Hummerze otworzył silny ogień zasypując budynek lawiną ołowiu, Jednak drugi z ukrytych na dachu żołnierzy Enklawy wcale nie zmierzał strzelać. Po chwili okolice drzwi do budynku oraz pobliskie ściany otoczył wianuszek wybuchów granatów. Z dołu odpowiedziało wściekłe wycie i lecące w górę granaty i mołotowy które szybko zamieniły dach w płonące piekło. Również drugi hummer został szybko zdobyty przez Raidersów. Leżący na podłodze maszyny żołnierz skończył z odstrzeloną z shotguna głową, a jego pojazd rozpoczął ostrzał w kierunku budynku.
Ze środka nie doszła jednak żadna odpowiedź Rozległ się jedynie głośny śmiech. A następnie przez jedno z okien wyleciał zielony świecący ładunek energii i uderzył w jedną z czarnych maszyn za którymi ukrywali się ostrzeliwujący budynek raidersi. Kolejny ładunek uderzył tuż obok powodują eksplozję maszyny, Płonące szczątki rozpadły się szeroko raniąc i zabijając oszołomionych raidersów. Jedynym wyjściem była ucieczka, jednak Bil jeszcze raz okazał się doskonałym przywódcą.
- Naprzód suk***** chcecie przeżyć to atakować do cholery. Bo nas wybija.
Raidersi ruszyli do generalnego szturmu. wpadając do budynku i wdając się w gwałtowną wymianę ognia ze znajdującym się we wnętrzu kolejnym opancerzonym kolosem. Siła ognia ręcznego karabinu maszynowego wsparcia była olbrzymia Ale magazynek stanowczo za mały. Pięciu pierwszych raidersów poległo ale pozostali dopadli przeciwnika obalając go na ziemie. Rozpoczęła się straszliwa walka wręcz z opancerzonym siłaczem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Śro 22:44, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Zgodnie z obliczeniami prawie połowa wrogów już odeszła. Teraz nie było już co myśleć o odwrocie, trzeba było ubić wszystkich lub tak przycisnąć do muru jednego lub dwóch ostatnich by wznowić negocjacje. Przednim wejściem już wbiegło kilka osób wcześniej wysłanych przez Billa. Ranny mężczyzna wysyłając swoje wsparcie do środka opadł z sił i teraz tylko leżał koło czarnych maszyn. Niedługo po tym zgodnie z poleceniem Wyatta wbiegła tam kolejna dziesiątka. Tym razem tachając ze sobą jedną z m60. Obsługa drugiej została już wyznaczona, ale na razie mieli czekać na zewnątrz. Nawzajem prawdopodobnie tylko by sobie przeszkadzali. Do bazooki zaczęto ładować kolejny pocisk. Grupa przywódcy już zużyła wersję przeciwpancerną i musiała zadowolić się amunicją wybuchową.

Stojąc nad powalonym członkiem enklawy raidersi nie myśleli zbyt długo co powinni zrobić. Kto jeszcze miał amunicję rozpoczął ostrzał głowy mając nadzieję przerobienie jej na mokrą plamę. Pierwszy strzał z szotguna nic nie zdziałał. Rykoszet śrutu trafił na dodatek jednego z raidersów dziurawiąc mu jedną nogę. Żołnierz próbował jeszcze coś zrobić, ale uniesiona ręka została mocno kopnięta i przygnieciona przez oprawców. Kolejne strzały mocno osłabiły strukturę hełmu. W końcu konstrukcja nie wytrzymała i kolejna osoba skończyła z różową papką zamiast głowy. W tym samym momencie dobiegli do nich ludzie z karabinem maszynowym. Połączone siły zaczęły szukać kolejnych ofiar. Pamiętając jakie możliwości daje power armor, poruszali się ostrożnie, by wszyscy na raz nie wpadli pod ostrzał wroga. Nie zostało ich wielu, ale ciągle byli groźni. Jeśli byli też głupi to pewnie wpadli w szał i żądzę zabijania. Han będący w budynku był myślami już zupełnie gdzie indziej. Widział oczyma wyobraźni prawdziwe fajerwerki.

Luke natomiast widząc nieskuteczność bazooki wydał rozkaz kierowcy by udać się bliżej wieży snajpera i spróbować pozbyć się go z pomocą „Loli”. Jego ludzie wiedzieli co mają teraz robić. Nowa dwójka już biegła z pociskiem wybuchowym do bazooki. Kilku uzbrojonych w lekką broń zaczęło wbiegać do budynku i go przeszukiwać. Za nimi w bezpiecznej odległości podążała dwójka z ostatnią m60. Ci pierwsi próbowali chwycić minigana, ale wybuch granatów uczynił z niego nieprzydatny kawał żelastwa. Zrezygnowani szukali dalej sierżanta mając za ubezpieczenie jedynie swoją broń i parę sztuk amunicji.

Kowalsky domyślił się czemu strzelanina na chwilę ustała. Jego ludzie szukali kolejnych członków enklawy. Teraz miał szansę zyskać cennego sojusznika. Wolał to od straty kolejnej grupy w tej walce. Wcześniej nie mógł tego zaproponować. Gdyby się zgodzili, co było ze wszystkich miar wątpliwe, mogliby narobić więcej szkód niż pożytku. Zupełnie inna sytuacja była w przypadku resztek sił. Musiał tylko odpowiednio dobrać słowa:

- Roberts, twój człowiek złamał zawieszenie broni. Zaraz po tym dołączyli pozostali. Wybacz, ale nie mogłem czekać aż wybiją mi wszystkich. Nie chciałem tego, ale musiałem ich powstrzymać. Z tobą chce kontynuować rozmowy. Teraz widzisz, że musisz się ze mną liczyć. Mogę wykończyć Ciebie szybciej niż myślisz, ale chcę dać Ci szansę. Masz 15 sekund na odpowiedź. Myśl szybko.

Wyatt zaczął głośno odliczać. Jego ludzie mogli go nie rozumieć, ale musieli go słuchać. Jeśli szef coś wymyślił trzeba tak zrobić. Widzieli co się dzieje z tymi, którzy ignorowali jego polecenia. W dalszym ciągu szukali wroga, jednak malejące cyfry trochę ostudziły ich zapały. Nawet Han na chwilę przestał myśleć o wybuchach. Dopóki Wyatt krzyczał sierżant i jego resztki oddziału powinni być bezpieczni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Poświecenie Bradforda nie poszło na marne bandyci rozproszyli się w poszukiwaniu wrogów tymczasem wrogowie byli gotowi na potkanie bandytów. Wyatt wykrzyczał swoje ultimatum, a sierżant wyczekał z odpowiedzią do pięciu potem Rzucił tylko niezrozumiałe dla raidersa
- "Merde"
I własnoręcznie zdetonował poukrywane w szafkach na korytarzach ładunki wybuchowe. Eksplozje zamieniły pomieszczenia w piekło i wypełniły powietrze jękami rannych bandytów. Co prawda obrażenia były powierzchowne, ale w zupełności wystarczały do chwilowego wyłączenia przeciwników z walki. Dwaj opancerzeni żołnierze zeszli po chodach strzelając do wszystkiego co się rusza. Pancor Jackhammer Robertsa był przeraźliwie efektywną bronią w bliskim dystansie. bandyci zostali zmuszeni do chwilowego odwrotu nie będąc w stanie skutecznie walczyć w wypełnionych dymem pomieszczeniach. Obaj członkowie enklavy wycofywali się jednak w kierunku tylnego wyjścia. Przez chwilę tylko zatrzymali się przy poległym towarzyszu. Po czym kontynuowali swój marsz ku wolności. zgromadzeni przed wejściem Raidersi próbowali ich powstrzymać, jednak kilka granatów oraz przewaga ogniowa miniguna okazała się wystarczającym argumentem w negocjacjach. Obaj opancerzeni wojownicy znaleźli się na zewnątrz budynku i ruszyli w kierunku opuszczonej ciężarówki bandytów.

Tymczasem Luke atakował swoja opancerzoną „Lolą” stanowisko snajpera. Ostrzał musiał byc skuteczny gdyż z góry nikt nie odpowiadał. Rychło jednak okazało się ze brak odpowiedzi spowodowany był brakiem snajpera na wieży. Widząc nadjeżdżającą ciężarówkę musiał skryć się w którymś z pobliskich budynków.

Sytuacja zaczęła się wyjaśniać Resztki obrońców wycofywały się z budynku ścigane przez lekko oszołomionych eksplozjami raidersów. Z góry dobiegł krzyk dziewczyny, o której Zarówno Roberts jak i bandyci zupełnie zapomnieli. Amunicja przeciwpancerna raidersów była na wyczerpaniu. Jednak i u wojaków enklavy sytuacja nie mogła być lepsza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Czw 20:30, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Nie tak to się miała skończyć. Krzyk i strzały z drugiej strony budynku znaczyły tylko jedno. Sierżant odrzucił warunki negocjacji. Prawdopodobnie próbował się teraz przedostać przez siły Luke’a by zająć ciężarówkę. Nie wiedząc jaka sytuacja tam panuje musiał poradzić sobie tym co miał tutaj:

- John odpalaj silnik tego hummera, nie pozwólcie im uciec. Możecie poświęcić tę cholerną ciężarówkę, ale nie pozwólcie im uciec.

Walki dobiegały końca, lepiej jednak nie pozostawiać takich osób sobie za plecami. Może natkną się podczas ucieczki na resztki pozostawionych sił. Siła hummera i wypoczętych raidersów powinna wystarczyć by Roberts zrozumiał swój błąd.

Luke rozkazał się zatrzymać. Przeklęty gdzieś się schował, trudno będzie go dorwać. Wtedy usłyszał huk wybuchu. Odwróciwszy się widział już wybiegających gości w zbrojach.

- Niedoczekanie ich. Myślą, że pozwolimy im uciec. Zawracaj, nie możemy dopuścić do ich ucieczki. Są zbyt groźni. Snajperem zajmiemy się na końcu.

Sam przywódca wbiegł do budynku i zaczął szukać porwanej kobiety. Zgodnie z tym co mówił dowódca w zbroi mogła być sporo warta. Nie mógł pozwolić by jego ludzie popełnili względem niej jakieś głupstwo. Zawiesił strzelbę spowrotem na plecy, miał teraz obie ręce wolne oraz możliwość szybkiego wydobycia pistoletu. Krzyk pochodził z góry dlatego tam się kierował:

- Wy z m60 na zewnątrz, tylnim wejściem. – Następnie wskazał palcem na 6 w miarę przytomnych ludzi – Wy natomiast dalej szukać tej kobiety o której mówił sierżant. Pod żadnym pozorem nic nie może się jej stać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:10, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Obaj uciekinierzy byli już blisko ciężarówki kiedy ich ucieczka została powstrzymana. Pocisk Burzący z bazuki, wystrzelony przez Raidersów, doskonale się do tego nadawał. Ostatni z żołnierzy został trafiony w lewe ramię tuz przy barku i w przepięknej eksplozji pożegnał się ze swoja ręką. Próbował jeszcze dotrzeć do ciężarówki ale zemdlał jak tylko znalazł się na jej pokładzie. Szok był zbyt duży.

Sierżant Robberts odrzucony w bok podmuchem, przeturlał się z gracją i odrzuciwszy bezużytecznego shotguna otworzył ogień z Plazmowego winchestera. Oparty plecami o ciężarówkę bronił się do końca. Zielone pociski pomknęły w kierunku nadbiegających od strony wyjścia Raidersów. Przeciwnicy jednak nie pozostali dłużni na klęczącego w pozycji strzeleckiej żołnierza posypały się Strzały z M60 oraz z broni ręcznej bandytów. Jednak zaawansowany pancerz wspomagany był szczytem techniki. I przebicie go było niezwykle trudne. Kilku z raidersów zostało już zamienionych w kupkę kości. Kolejni mieli niebawem dołączyć do poprzedników.

Ryk uruchomionego hummera odwrócił uwagę sierżanta jednak było już za późno Potężny Browning wypluł w kierunku swego celu resztkę amunicji i zamilkł. Jednak to wystarczyło do rozszarpania zbroi dzielnego żołnierza. Roberts upadł ciężko na plecy a w jego kierunku ruszyli Raidersi Wayatta. Nie ubiegli jednak daleko. Zobaczyli dłoń w pancernej rękawicy z charakterystycznie wyprostowanym palcem środkowym i ziemia wstrząsnął potężny wybuch. Sierżant zdetonował ogniwo zasilające pancerza wspomaganego. W miejscu w którym stała ciężarówka Raidersów znajdował się obecnie pięciometrowy krater.

Tymczasem załoga Loli wypatrywała ostatniego żywego żołnierza enklawy, jednak jedynymi wykrytymi przez nich celami byli uciekający w kierunku wzgórz kanibale. Nigdzie nie było ani śladu gościa w Power Armorze. Niedobitki plemienia powoli znikały w ostatnich promieniach zachodzącego słońca bitwa wygasała.

Wyatt wszedł na piętro gdzie zobaczył mnóstwo łusek oraz amunicji. do miniguna. Znalazł również polowe radio. Jednak jego uwagę przykuła siedząca na krześle młoda związana dziewczyna. Krótkowłosa blondynka w milczeniu spoglądała na uzbrojonego przybysza.


Raidersi rzucili się do poszukiwania łupów zbierali broń poległych opatrywali rannych oraz po prostu przeszukiwali zdobyty budynek. Wyciągnięty z Hummera żołnierz leżał na ziemi czekając na kogoś kto zajmie się wyjęciem zwłok ze zbroi. Tymczasem w budynku dwaj Raidersi podeszli do powalonego przy schodach przeciwnika. gdy chwycili go za ręce usłyszeli tylko ciche klikniecie a po chwili Eksplodował umieszczony przez sierżanta ładunek wybuchowy. Obaj zbieracze zginęli w malowniczej eksplozji zabierającej ze sobą jeden z bezcennych pancerzy wspomaganych.
Dalsze poszukiwania były już znacznie ostrożniejsze i zaowocowały kolejnymi ciekawymi znaleziskami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Pią 21:38, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Całym budynkiem zatrzęsło w chwili wybuchu. Jedna z ocalałych szyb wpadła do pomieszczenia i roztrzaskała się na mnóstwo małych kryształków. Przez otwór wpadły ostatnie promienie zachodzącego słońca.

- Panna Oswald jak mniemam. Jestem Wyatt Kowalsky, przywódca tej małej grupy, która pozbyła się oprawców. Przepraszam, że nie rozwiązuje od razu, ale tutejsza sytuacja jest daleka od stabilności. Może być pani jednak na razie jeszcze spokojna o swój los. Chciałbym zadać kilka pytań. Mogę liczyć na współpracę?

Nim lekko zszokowana kobieta zdążyła zareagować rozległy się dziwne dźwięki wydobywające się z radia. Zdziwiony podszedł do niego, ale zanim kogokolwiek wywołał do pomieszczenia wszedł Han w hełmie jednego z żołnierzy:

- Patrz szefie co mam.
- Zdejmij to
– w głosie lidera słychać było rezygnację – i połóż na stole ..hmm czas coś sprawdzić.

Przywódca spróbował wywołać jakiś ludzi, na ustawionej częstotliwości, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Radio działało więc pewnie wszyscy wrogowie już nie żyli. Jeśli któryś przeżył to musiałby być idiotą by walczyć z tyloma na raz. Inna możliwość to oczywiście popsute radio, ale teraz i tak nie miał jak załatwić tej sprawy. Jego ludzie powinni dać sobie radę sami. Odłożył radio przysunął sobie krzesło i usiadł naprzeciwko kobiety wyczekując odpowiedzi.

W końcu dojechały też posiłki. Smith, główny mechanik organizacji szybko ocenił sytuację na podstawie informacji od ludzi:

- Cysterna do hangaru. Wy dwaj spróbujcie uruchomić tego hummera, ja zabiorę się za ten pancerz. Kto jest lekko ranny niech opatrzy rany innych. Zbieraniem zajmiemy się jak opatrzymy już wszystkich. Pozostali na poszukiwania tego ostatniego. Bierzcie motory i buggy’ego i trochę ciężkiej broni. Jak chcecie możecie pobawić się w kowbojów i złapać trochę z tamtych ludzi. Szczególnie kobiety by się przydały. Postarajcie się ich gdzieś zagonić bez zbędnego zabijania. Oczywiście wiecie co zrobić z nadgorliwymi mężczyznami.

Po zabiciu przywódcy wroga zaczęto wznosić gromkie wiwaty. Nikt specjalnie nie przejął się stratą ciężarówki. Dostali dwa wspaniałe pojazdy, dodatkowo wizja łupów pozwalała zapomnieć o stracie wielu spośród nich. Zauważyli jednak, że Luke ich woła. Niechętnie zostawili zbieranie łupów specjalistom i około 20 osób przemieściło się w pobliże wieży:

- Przeszukajcie te pomieszczenia. Jeśli to możliwe postarajcie się go nie zabić. Wyatt pewnie będzie chciał go przesłuchać, nie pozwólcie mu na samobójstwo. Może dowiemy się czegoś ciekawego. Kto go dorwie może liczyć na dodatkową porcję bimbru dziś w nocy.

Sam zaś wstał i zakrzyknął najgłośniej jak potrafił:

- Wszyscy twoi znajomi już nie żyją. Dowódca sam siebie wysadził. Jeśli się poddasz przeżyjesz. Sami straciliśmy już dosyć dzisiaj, nie zależy nam na Twojej śmierci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:45, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Młoda blondynka najwyraźniej nie wiedziała co o tym wszystkim sądzic. Roberts i jego ludzie byli przewidywalni porwali ja dla forsy i sprzętu który miał jej ojciec. Ale ten bandzior nie wyglądał na kogos posiadajacego skrupuły albo przejmujacego się jej losem.
- Mia Oswald, jestem Mia Oswald i jestem córką bogatego kupca, - Mia nie uważała za stosowne informowac Raidersa o tym że jej ojciec kkontroluje handel bronią w całym Nowym Orleanie. Oficjalnie znany był jako bogaty bizesmen posiadający siec sklepów ze wszelkimi dobrami. - Mój ojciec z cała pewnością odwdzieczy się panu za wyciągniecie mnie z rąk tych potworów. Na pewno Pan nie pożałuje jeżeli wróce do domu cała. A teraz czy mógłby mnie Pan uwolnic obiecuję że nie będę uciekac, te więzy są bolesne, przecież jestem niegroźna panie....??
piękne oczy dziewczyny przykryte długimi rzęsami spoglądały z dołu na stojacego Wayatta. niewielu mężczyzn na pustkowiach potrafiłoby się oprzec takiemu spojrzeniu.


Tymczasem na zewnątrz Raidersi kończyli szacowanie strat i łupów.
Luke wysłał cześć swoich ludzi na przeszukiwanie bazy natomiast reszta Zajęła się przezbrajaniem, w zdobyczną bron i pancerze.

Po 20 minutach raport był gotowy i Luke zameldował o wyniku bitwy. Przerywając Wyattowi konwersację z dziewczyną.
-straciliśmy 40 ludzi w ataku i od ran, piętnastu jest lekko rannych wyliżą się w ciągu tygodnia lub dwóch. Bill zebrał w nogę prawdopodobnie ma pękniętą kość ale to twardy sukinkot, przeżyje. Niestety przez dłuższy czas nie będzie mógł chodzić ani walczyć. Podobnie dwóch innych ludzi jeden stracił nogę a drugi lewa rękę i oko, za bardzo się nam nie przydadzą ale żyją. Za cholerę nie możemy namierzyć snajpera. Znaleźliśmy tylko uszkodzony karabin. - Luke westchnął i kontynuował dalej - Teraz dobre wieści. Schwytaliśmy kilkunastu tubylców z plemienia oraz przeszło 20 kobiet, pozwoliłem się chłopcom zabawić. Ale bez zbytego okrucieństwa kto wie kiedy znowu znajdziemy kobiety. - Szeroki, wredny uśmiech rozjaśnił twarz Luka Wśród schwytanych kanibali jeden jest jakiś dziwny, Chyba to ich wódz powinieneś go zobaczyć szefie. A teraz konkrety. W sumie nasz oddział ma teraz 67 głów wliczając w to nas i obu inwalidów. Do walki będzie zdolnych maksymalnie 45 ludzi. Smith przekaże dobre wieści dotyczące sprzętu.

Smith natychmiast zdał raport.
-Mamy spore nadwyżki broni, pozbieraliśmy broń i pancerze poległych, teraz już każdy ma swój własny pancerz, mamy tez 10 metalowych pancerzy dobrej jakości, Jeden pancerz bojowy, oraz cudo Pełny pancerz wspomagany. Jest co prawda trochę porysowany i ma insygnia enklawy ale nadaje się do użytku. prawdziwe cudo szefie. Drugi z pancerzy wspomaganych jest trochę postrzelany i nie ma hełmu. W dodatku prawa ręka się zacina. Wybuch musiał go nieco uszkodzić. Z broni Enklawy udało nam się tylko zdobyć 2 sprawne hummery z Browningami na dachach, niestety mamy do nich za mało amunicji, najwyżej cztery taśmy na każdy w tym tylko jedna przeciwpancernych. Zdobyliśmy tez kilka skrzynek granatów jedną strzelbę szturmową i Pancora Jackhammera, Niestety w tym ostatnim zacina się podajnik pocisków. Nie mam najmniejszego pojęcia co jest nie tak. Pi**** bron Hi tech. -Smith był dobry w swoim fachu ale jak każdy samouk natrafiał na ograniczenia w przypadku bardziej złożonych konstrukcji do których nie miał planów. Chrząknął więc i kontynuował. - Mamy mnóstwo amunicji do kałaszy i do karabinów, oraz sporo amunicji do strzelb. w amunicji 5mm można się wytarzać, Na koniec zostawiłem najlepsze Zdobyliśmy ponad 200 włóczni i noży hehe heeh możemy sobie stworzyć kompanię włóczników. - Smith podrapał się po głowie i kontynuował. Straciliśmy cztery motocykle i jedną ciężarówkę, pojazd zwiadowczy jest uszkodzony ale zdołamy go wyklepać. Niewielka cena szefie.
Luke dodał jeszcze.
Nadal przeszukujemy bazę niestety nie udało nam sie wejść do kilku budynków, A w jednym z hangarów znaleźliśmy cos w rodzaju wrót prowadzących pod ziemie. Są bardzo duże i zdolne pomieścić ciężarówkę nie potrafimy ich otworzyć.
Jakieś rozkazy??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Sob 13:54, 22 Kwi 2006    Temat postu:

- Zbierzcie wszystkich kanibali w jednym miejscu. Potem się nimi zajmiemy. Dopóki nie złapiemy ostatniego obrońcy nie ma zabawy. Zostawcie z 5 osób z maszynowymi do pilnowania. Parę osób do kontrolowania stanu rannych, a pozostali szukać mi tego snajpera. Żywego, niekoniecznie bez ran. Tymi zamkniętymi wrotami zajmiemy się później

Wyatt rozprostował ręcę i spróbował rozmasować zbolały mięsień. Następnie odłożył strzelbę oraz pistolet na stół. Od pasa odczepił małą manierkę z wodą i dostawił ją obok broni.

- Co do Ciebie, droga Mio, jestem Wyatt jak już wspomniałem. Rozumiem, że jesteś w szoku, ale mam jeszcze parę pytań. Po pierwsze może chcesz wody lub zjeść coś. Niestety nie mogę Ciebie jeszcze rozwiązać. Nie kiedy lata tam jeszcze z twoich porywaczy. Powiedz proszę jak znalazłaś się w tej bazie w takiej sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:56, 23 Kwi 2006    Temat postu:

- takjest Wyatt. Obaj raidersi odeszli do swoich obowiązków. starając się przywrócić porządek w bazie.

Mia natomiast upewniła się w swych podejrzeniach, Wyatt Kowalsky przywódca nowej bandy raidersów w okolicy. Jej ojciec nie wiedział o nim zbyt wiele a to oznaczało ze trzeba się miec na baczności.

- dobrze panie Wyatt Skoro woli pan towarzystwo związanej kobiety, proszę bardzo.- Mia wyglądała jakby miała się rozpłakać - Mój ojciec jest bogatym handlarzem, i wysłał mnie żebym dopilnowała jego interesów podczas ważnej transakcji. W interesach pomiedzy poważnymi biznesmenami wysłanie członka rodziny uchodzi za objaw szacunku. Udało mi sie, -dziewczyna lekko się zawahała, - i wtedy pojawili się oni. To wszystko działo się tak szybko, ja... ja... straciłam przytomność. Obudziłam sie związana w tym budynku. Oni wogóle się nie odzywali. Cały czas rozmawiali przez wbudowane radia. Dopiero jak się zjawiliście... Och oni chcieli mnie podpalić.. - Dziewczyna wybuchnęła płaczem a łzy płynęły po jej pięknej twarzy nieprzerwanym potokiem...
Łyknij tą historyjkę no dalej myślała Mia zmuszając sie do płaczu. Niech tylko mój ojciec się dowie, to porozmawiamy inaczej. Głupcy. - przez głowę Mii przebiegały z prędkością błyskawicy myśli. A jeżeli nie da się nabrać. Jeżeli on wie. Co się stanie jeżeli on wie. Albo jeżeli któryś z żołnierzy przeżył...
-Proszę ja chce wrócic do domu, błagam. - Mia wspinała się na wyżyny swych umiejętności aby wpłynąc na decyzję zatwardziałego bandyty.

Tymczasem, podczas spędzania tubylców w jedno miejsce Raidersi odkryli cos niezwykle ciekawego. Jeden z półnagich dzikusów miał na ramieniu tatuaż "Semper Fidelis" i w przeciwieństwie do pozostałych wszystkie zęby. Luke natychmiast kazał go odzieli od reszty i zaprowadzić do Wyatta. Luke nie wierzył własnemu szczęściu, udało mu się przypadkiem schwytać ostatniego z żołnierzy enklawy. Wizja dodatkowej porcji bimbru została zastąpioną przez wizje pewnej młodej osoby siedzącej obecnie na krześle przed Wyattem ale znacznie bardziej pociągającej niż gorzałka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Nie 19:38, 23 Kwi 2006    Temat postu:

Wyatt zamyślił się. Przez dłuższą chwilę nie odzywał się ani słowem. Tylko patrzył głęboko w oczy kobiecie. Były niesamowicie piękne, ale przez to wydawały się niebezpieczne. Kobieta prawie na pewno zatajała część prawdy .Grupa sierżanta po prostu nie wyglądała na kogoś kto porywa innch dla zwykłego okopu. W tym wszystkim musiało po prostu chodzić o coś więcej. Albo jej ojciec był kimś innym niż mówiła i chodziło o jakieś porachunki albo to miejsce w którym teraz się znajdowali było ważniejsze niż początkowo sądził. W końcu wstał i rozwiązał kobietę, następnie skinieniem przywołał dwójkę osób:

- Dajcie jej jeść i pilnujcie jak oka w głowie. Jeśli będzie czegokolwiek próbowała możecie ją związać - obrócił się do Mii. - Dla panny własnego bezpieczeństwa nie radzę nic próbować. Poszukajcie też jakiegoś pokoju, który można zamknąć i łatwo pilnować. Jeszcze nie wiem ile tu czasu spędzimy. Pamiętajcie nie zróbcie jej niczego przykrego, ale może słyszeć co robicie z kobietami dzikusów.

Ohydny rechot raidersów był tym co towarzyszyło jej podczas opuszczania pomieszczenia. Wyatt odczekał kilka minut i kazał posadzić żołnierza na krześle. Pozostawiono mu wolne ręce, ale cztery osoby cały czas uważnie śledziły jego ruchy. Kowalsky wyciągnął z małej kieszonki paczkę papierosów. Najpierw wyjął jednego i go zapalił. Następnie skierował opakowanie w stronę więźnia. Początkowo niechętnie patrzył na opakowanie, ale w końcu skusił się na jednego własnej produkcji. Z wprawą odpalił podaną zapałkę o oparcie stół i również zapalił. Przez kilka minut znowu zapadła cisza, Wyatt tylko patrzył na niego bez żadnego wyrazu twarzy. Gdy pół papierosa przemieniło się w popiół w końcu rozpoczał:

- Zacznijmy od przedstawienia się. Jak już zapewne usłyszałeś jestem Wyatt i dowodzę tymi wszystkimi ludźmi. Ludźmi tak niedocenianymi przez leżącego w kilku miejscach Robertsa. Przykro mi, że straciłeś przywódcę, ale człowiek był wyjątkowo przeciwny prowadzeniu negocjacji. Ale może zacznijmy bardziej po ludzku. Jak się nazywasz młody człowieku.
- Starszy szeregowy John Hopkins.
- Wiesz, że zostałeś sam Johnie Hopkinsie. Masz teraz dwie możliwości. Zapewne taki bystry chłop jak ty już domyśla się o co chodzi. Wolałbym jednak usłyszeć najpierw Twoją relację odnośnie tej bazy i twojego przywódcy. Kim byliście, skąd się tu wzięliście i jaką rolę w tym wszystkim odegrała Mia.


Wyatt dokończył papierosa i zgasił go na blacie stołu. Paczka leżała tuż obok, ale na razie nie brał kolejnego. Nie ponaglał także Johna do odpowiedzi. Miał nadzieję, że dzięki temu wszystko dokładnie sobie przemyśli, zanim palnie jakąś głupotę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Misje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin