Joey Harris
Bandyta
Dołączył: 17 Kwi 2006 Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdzieś na pustyni
|
Wysłany: Nie 13:46, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
-Hej, Jack! Mam pewien pomysł. Krzyknął Harris, po czym zbliżył się do Hummera, i zaczął grzebać pod maską samochodu. Po jakimś czasie wyjął akumulator.
-Jak sądzisz, czy ci strażnicy skuszą się na piwo, leżące na drodze?
Nie czekając na odpowiedź Joey wyjął piwo z plecaka, otworzył jedną butelkę i wlał do niej kwas z akumulatora. To samo zrobił z resztą piw, które miałw plecaku, na koniec odgiął kapsle od piwa tak, że wyglądały jekby nikt ich nigdy nie dotykał.
-To chyba wystarczy, żeby wszyscy się potruli.
Po czym wskazał na jednego ze swoich podwładnych
-Idź i zostaw to piwo na drodze karawany, tylko uważaj, żeby cię nie dostrzegli.
Joey naprawdę wątpiłw powodzenie tego planu, ale nic lepszego nie wpadło mu do głowy, a nie chciałryzykować otwartego starcia. Jeszcze nie... w każdym razie, jeśli się nie strują, to zatrzymają się na chwilę, a wtedy Sparow ściągnie ich ze snajperki. Właśnie wpadł mu do głowy kolejny pomysł. Ale teraz wolał to skonsultować z Jackiem. Mimo iż znałgo tak krótko, to ufał mu bardziej niż całej swojej bandzie razem wziętej.
-Jack, musimy ich zatrzymać na chwilę. Odwrócić ich uwagę na tak długo, żebyś zabiłze snajperki tego największego. A wtedy reszta bandy pojawi się i zaatakujemy. Ale oczywiście po tym jak już wypiją piwo. Co ty na to, Jack?
Post został pochwalony 0 razy
|
|