Psycho
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:51, 26 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Sam upewniwszy się, że Darion ma ważny interes, wpuścił go do środka i <skrzypienie> zamknął za nim mocno sfatygowane sklepowe drzwi na <szur i stuk> zasuwę. Podszedł do ściany i <pstryk i bzyyk> po chwili mrok wnętrza rozjaśniły dwie brudne do granic możliwości żarówki. <bzyyk> Przygasając co jakiś, świeciły one swoim nikłym, żółtym światłem. Jedna z nich, przykryta od góry przemysłowym kloszem, oświetlała ghoula i ladę sklepową, za którą sprzedawca swoim zwyczajem stanął. Drugie źródło światła, umieszczone było obok, na ścianie, gdzie wisiała broń. Większość z nielicznych egzemplarzy, tysiąckrotnie naprawiana, była nierozpoznawalna z marki ani modelu. Tonąca w mroku pozostała część pomieszczenia skrywała liczne kształty urządzeń o nieodgadnionym dla snajpera przeznaczeniu - no może oprócz jednego - w cieniu na półce, Darion dostrzegł kształt przypominający radio.
Lekko upiornie wyglądająca w tym oświetleniu twarz Sama, wyrażała pełne skupienia oczekiwanie."
- Cześć, Sam prawda? Mam do Ciebie pewna propozycje...
-Tak, nazywam się Sam i jestem tutaj sprzedawcą. Niedosłyszałem jednak imienia, jeśli mamy rozmawiać o propozycjach...
- Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć to Felix. Felix Toson.
-Miło mi panie Felix. A więc cóż by to miała być za propozycja?
- Po pierwsze najpierw chciałbym pana spytać, czy nie czuje się pan trochę nieswojo gdy Bractwo przebywa w mieście? Ja aż boje się wyjść na ulice...
Sam spojrzał na Dariona lekko zdziwionym wzrokiem. Lecz tylko przez chwilę.
-No cóż... Czułem się dosyć nieswojo gdy niedawno przed moim sklepem rozegrała się strzelanina między jakimiś bandytami a strażnikami. Jeśli dzięki Bractwu takie incydenty nie będą miały miejsca nie mam nic przeciwko nim.
- A widziałeś ich sprzęt? Nieźle sobie pozwalają co?
Niemal martwe wcześniej oczy kupca rozjarzyły się nieco...
-Rzeczywiście kosztowne i rzadkie przedmioty są w ich posiadaniu... Zazwyczaj śmiercionośne przedmioty, tak nawiasem mówiąc.
- Tak się składa, ze ci służbiści lubią robić na boku... co Ty na to jakby mi się udało dla Ciebie załatwić parę ich zabaweczek? Musiałbyś mi jedynie odrobinę pomoc.
Twarz sprzedawcy miała zapewne wyrażać pewne oburzenie, jednak z powodu niesprawności części mięśni i nerwów, zdziwienie i lekki strach było widać jedynie w jego mętnych oczach.
-Zaraz zaraz, młody człowieku... Jestem handlarzem już od kilkudziesięciu lat i niezbyt się domyślam co mogliby chcieć za te swoje błyskająco-świecące zabaweczki jeśli o to ci chodzi... Rzadko widuje się w tym mieście broń energetyczną... To mogło by wzbudzić podejrzenia... Nie chcę kłopotów, nie z bractwem...
Staruszek mimo ponad stu lat życia chciał żyć dalej... Zaczął się nawet nerwowo rozglądać i zerkać w stronę okna.
- Nie, nie, źle mnie zrozumiałeś. Ale samochodzik? Paliwo? Nie chodzą tez ubrani w byle szmaty... Plus naboje, pomyśl naboje do tych ich broni. Nie wystawiałbyś tego na ladzie oczywiście.
Wewnętrzna walka w duszy Sama objawiała się tylko jego milczeniem... Może żyłka handlarska wzięła jednak górę?
-Tak, tak... Tyle lat spokojnie, były może problemy... Ale szansa taka pierwsza od lat...
Zdawał się mówić do siebie, lecz po chwili oprzytomniał. -Amunicja, tak... nieprzydatna jednak bez broni, zależy jeszcze jaka broń... samochód... cenna, duża, widoczna i kłopotliwa rzecz, niestety... Ale rozmawiając TYLKO teoretycznie, jaka byłaby moja rola. Kości już nie te same, chociaż kiedyś..
Sam mimo chwil słabości zdawał się odzyskać trzeźwy pomyślunek.
- Po pierwsze potrzebuje pożyczyć od Ciebie dwie rzeczy, jeśli masz oczywiście. Potrzebuje radia i namiotu. Obie rzeczy do zwrotu, wiec nic nie tracisz.
-Taaak... a gdzie jest haczyk?
- Nigdzie, po prostu chce z nimi robić interesy poza miastem. Musiałbyś im jeszcze jedynie wskazać gdzie ten namiot będzie rozstawiony. To Ci oczywiście również powiem. I tyle, później z rzeczy które mi się uda od nich załatwić będziesz mógł sobie wybrać. A może już masz cos na oku?
-Pożyczenie ci tych przedmiotów wydaje się intratną inwestycją... Karabiny szturmowe... Cóż, chyba zawsze będzie na nie popyt w niektórych kręgach, nieprawdaż? Co do przekazania tej informacji, skoro chcesz z nimi handlować, czemu sam im tego nie powiesz?
- Bo nie chcę żeby ktoś mnie mógł zobaczyć rozmawiającego z nimi. Ciebie jako tego, przed którego sklepem wybuchła bójka, każdy uzna za normalne ze z nimi rozmawiasz
-Nie wiem... ja też bym nie chciał by oni zapamiętali, że im coś tam powiedziałem. Ci rycerze mogliby mieć całkiem niesłusznie żal i do mnie... Bo widzę, że zamierzasz zrobić z nimi jakiś pół uczciwy interes...
- To służbiści którym mało płacą. Chcą sobie odrobinę dorobić na boku i tyle. Dobrze wiedza jak wygląda sytuacja bo już parę razy to załatwiałem w innych miejscach.
-Ech stary jestem.... Dowiedzą się o miejscu spotkania, ale nie ode mnie. Co ty na to młody człowieku?
- Wtedy cena za to będzie oczywiście niższa...
-Heh. Nie rozumiem, czemu ci na tym zależy... dobrze więc. Powiem im.
- Wracając, czy masz to radio i namiot?
-Tak gdzieś tu były.
Sam radio odnalazł bez trudu, namiot zaś po kilku chwilach manipulowania żarówką na kablu nad stertami szpargałów.
-Jak już wspomniałeś młody człowieku, to pożyczka...
- Możesz mi zaufać. Wrócę jutro mniej więcej o podobnej porze i powiem Ci gdzie ich skierować.
-Przyjdź później... Tak żeby cię nikt nie widział... Zapukaj dwa razy w drzwi. Stary jestem, ale postaram się nie zasnąć...
- Jak chcesz, ale nie masz się czego obawiać. Jestem tylko klientem
-Tak, tylko klientem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|