Dust
Dołączył: 11 Gru 2006 Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:24, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
A więc było to coś pilnego. Dust nauczył się już jednak śpieszyć na sposób w który robią to ghoule, one zawsze miały więcej czasu. Gdyby burmistrz potrzebował czegoś na następną sekundę posłałby przecież po niezmienionego człowieka. To nie oznacza jednak oczywiście, że mechanik zamierzał tracić więcej czasu niż potrzeba. Rozejrzał się po swoim skromnym mieszkaniu, które pełniło jednocześnie rolę jego pracowni. Mimo, iż było bardzo skromne, był z niego bardzo dumny. Był tam "prawie-nie-zgniły" siennik, w miarę solidny stół i poustawiane wzdłuż ścian pudła, pudełka, wiadra. Walały się w nich różne kawałki żelastwa, których przeznaczenia już nikt nie pamiętał, które jednak potrafiły być użyteczne jako części zamienne.
Ghoul zebrał ze stołu przygotowane do pracy narzędzia i ułożył je starannie w swojej skrzynce. Leżącą na starym, drewnianym stole przekładnię - nad którą już tak długo pracował - jeszcze raz dokładnie obejrzał i przykrył kawałkiem szarej płachty. Najcenniejsze łożysa wrzucił do pojemnika z narzędziami, zabrał jeszcze kilka innych części, które jak uważał mogły przydać się przy naprawie, jeśli oczywiście zepsuło się to, co ostatnio. Rzucił krótkie spojrzenie na spróchniałe drzwi z wypadającym zamkiem, na jego twarzy pojawił się żałosny grymas. Nie lubił opuszczać tego miejsca z kilku powodów. Po chwili zawinął swoją strzelbę myśliwską w kawałek płótna, przewiązując ją sznurkiem. -Przydałaby się jakaś lunetka, tak na wszelki wypadek - pomyślał przewieszając sobie sznurek przez ramię. W niewidocznym miejscu, z tyłu za paskiem, schował pistolet. Czasem zdawało mu się, że widok uzbrojonego ghoula, nawet w tym mieście, raził niektórych zbyt mocno. Pomyślał jednak, że zostawianie czegokolwiek, co można szybko sprzedać, jest po prostu proszeniem się o to by ktoś to sobie wziął. Wziął do swej wysuszonej ręki skrzynkę z narzędziami, myśląc sobie w duchu, co też tym razem burmistrz mógł potrzebować.... Aparat masujący higieniczny to chyba zbytek w dzisiejszych czasach, ale dopóki będzie mógł za to wyżyć będzie naprawiał, co mu karzą.
Dust starał się iść nie zwracając na siebie uwagi omijając wszystkie istoty, które jak na złość musiały wyjść na ulicę akurat teraz. Nie miał też zamiaru przechodzić obok patrolu bractwa. Te stalowe puszki myślą, że jeśli mają w ręku miotacz 200kW czystej energii to wszystko im wolno. Trzeba im oddać jednak po trochu honor - porządek jako taki, też zwykle udaje im się utrzymać. Jeśli któryś z nich zwróci na niego uwagę, mechanik ukłoni mu się i jak najszybciej pójdzie dalej. Ciekawiło go tylko, czemu plotki mówią o gangu złożonym tylko z "prawdziwych" ludzi i super mutanta...
Dotarł wreszcie do ratusza. Oddał całą broń, strażnikowi, jeśli ten tego zażądał. Poszedł powoli do biura burmistrza. Drogę pamiętał, bo i ciężko było zapomnieć. Jego rozbiegany wzrok, przyzwyczajony do ubogich standardów zawsze starał się pochłonąć wszystkie niezwykłe i drogie rzeczy, które tam widział. Gdy dotarł do gabinetu przywitał się lekkim pokłonem, jednak był bardzo speszony. Pomyśleć, że kiedyś wszedł by po prostu i zapytał: W czym rzecz? Mów, bo mi się śpieszy. Tymczasem starając się nie jąkać, wydusił z siebie: -Dzie.. dzień dobry panie burmistrzu, Harry mnie zawołał i oto jestem... eee.. W czym moche pomóc? - Zbyt napięta skóra na twarzy nie pomagała mu zbytnio w mówieniu. Gdy skończył spojrzał na burmistrza czekając na jego odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
|
|