Ryan Gun
Dowódca Bractwa Stali
Dołączył: 04 Kwi 2006 Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Vault 7
|
Wysłany: Pią 11:32, 07 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
[off]Jeśli chodzi o ten post to masz 5+ ale ten pierwszy... [/off]
Ryan nieco zdębiał na nagłą reakcję przybysza. Kumpel, urodziny, co jest grane? Może nie tyle zaskoczył go nagły obrót sprawy, co fakt, że przybysz miał w cholewce buta bagnet! A co najgorsze, nie był on spisany w ekwipunku. Przez chwilę próbował go porównać do innych białych broni, jednak nie znalazł nic odpowiedniego. Włócznia? Nie, za krótkie. Maczeta? Nie, za małe. Nóż? No, może być nóż, ale chyba sprężynowy... Zanim dokonał tego odkrycia, przybysz wymachując drinkiem zdążył już rozśpiewać cały bar, wykrzykując "sto lat" razem z innymi barowiczami. Kurczę, jak zatłuc tego kolesia przy tulu świadkach? Musiałbym wykosić cały bar, a barman nie byłby z tego zadowolony... I ten jego straszny gekon!- pomyślał. No cóż, dziś mu daruję, z resztą nie wiedziałem, że obchodzę dziś urodziny. Ale moment, ja ich nie obchodzę! Nie dzisiaj!
Jeszcze bardziej rozgniewany niż przedtem, Ryan odrzucił przybysza na ladę wspomaganą ręką.
- Nie mam dziś urodzin i nie mam dziś dla nikogo, z podkreśleniem na "nikogo" litości!- Ryan wyraźnie wymówił cudzysłów, przekrzykując gwar baru. Jego dłoń pokryta stalą zwróciła się ku przybyszowi- A Ty mi zapłacisz za zniewagę, która...
- Hej! Ten koleś nie chce nam postawić kolejki!
- Ale chała! Buuu!
- Co?! Ale...- Ryan nie pojmował zachowania tych wieśniaków.
- Brać go! Sprzedamy go łowcom niewolników i dostaniemy tyle kasy, że wystarczy na cysternę piwa!
Wieśniacy poderwali się z miejsc i ruszyli biegiem na zdumionego Ryan'a, gdy powietrze przeszył dźwięk skwierczenia, a po całym barze rozniósł się swąd spalenizny. Wszyscy zamarli w bezruchu i zapanowała niesłychana cisza. Tylko barman stał za ladą z minigunem Oprawcą w rękach i z nieruchomą miną spoglądał na spalonego bandziora który przez przypadek wdepnął gekonowi na ogon.
- Proszę powrócić do swoich drinków i nie rozrabiać- Po chwili spojrzał na śmierdzące spalenizną zwłoki.- @#&$%! Znowu trzeba będzie po tobie sprzatac. z wyrzutem spojrzał na najwidoczniej zadowolonego z siebie ognistego jaszczura.
Wieśniacy powrócili do stolików patrząc wrogo na Ryan'a, a barman znów beztrosko szorował szklanki. Natomiast Dowódca Bractwa postanowił zamówić szóstą butelkę Nuka-Coli i na chwilę dać sobie spokój z przybyszem. Powrócił do stolika, by beztrosko poczytać "Głos pustkowi", przy butelce czarnego płynu. Ach te bary na bezludnych pustkowiach!- pomyślał otwierając gazetę na pierwszej stronie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|