Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
...:::WYŚCIG:::...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Schron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joey Harris
Bandyta



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś na pustyni

PostWysłany: Sob 15:05, 24 Cze 2006    Temat postu: ...:::WYŚCIG:::...

"Let's the coutest begin, hear the starting gun..."
Man0waR


Oto, ci którzy grali w RotE i zatęsknili za tym tematem, oto specjalnie dla was (i nie tylko) powstał ten temat.

Możecie jechać na czym chcecie, robić podrodze co chcecie a conajważniejsze możecie PISAĆ CO CHCECIE. Wszystko zależy od was więc...

Na miejsca...

Gotowi...

Start...



Chodzi o to żebyście dotarli jako pierwsi na metę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Joey Harris
Bandyta



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś na pustyni

PostWysłany: Sob 21:19, 24 Cze 2006    Temat postu:

Harris stanął bosymi stopami na gorące piaski pustyni. AŁŁŁA- krzyknął. Natychmiast wskoczył z powrotem na barana członkowi swojej bandy. Jego imię- Platynowy Harold. Nie miał zamiaru przepędzić całej trasy na plecach Harolda, w każdym mieście czekał na niego kolejny członek ekipy- w San Antonio na przykład była to Seledynowa Bożenka. Joey przyjżał się przeciwnikom, których wciąż jeszcze nie było [off] to było napisane specjalnie [/off] i splunął na ziemię. Zastanawiał się, jak po tym gorącym, radioaktywnym piasku może biec na bosaka Harold, ale potem przyznał sam, że to nie jego interes.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chudeusz
Game Master



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:30, 24 Cze 2006    Temat postu:

Chudeusz Stwierdził ze dobry wyścig nie jest zły Po czym ruszył w kierunku linii startu. UNLIMITED GM POWER spowodowała pojawienie sie poteżnego pojazu Gma. Piękna i niesamowicie szybka maszyna, szczyt technologii XXII stulecia.
Oto on potęzny, przepiękny szybki i niepowstrzymany

Chodzik kołowy [link widoczny dla zalogowanych]

Sześciokołowy pojazd posiadający niewiarygodną zwrotnośc i komfotr nadawał się idealnie do pokonania długiej i skomplikowanej trasy przez Pustynię.

Na maszynie siedział już nawigator Chudeusza. The Papug. W goglach i pilotce grzał swemu włascicielowi maszynę przed sniezwykle trudnym wyścigiem..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Joey Harris
Bandyta



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś na pustyni

PostWysłany: Śro 14:23, 28 Cze 2006    Temat postu:

Joey jeszcze nigdy nie widział Mistrza Gry... stwierdził jednak, że to nic nadzwyczajnego ale za to jego nawigator był bardzo ciekawym okazem... widział już coś takiego, dawno, dawno temu w odległej galaktyce, na ramieniu Generała Graviusa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
John Noran
Najemnik



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: De Ridder

PostWysłany: Śro 17:51, 28 Cze 2006    Temat postu:

John spocony i zdyszany dobiegł na linie starty. Było dwóch zawodników, no i jeszcze nie jechali. Więc się nie spuźnił. Nowo przybyły ostrożnie położył swój pojazd na lini startu. Było to najnowsze osiągnięcie techniki, konstrukcje tego pojazdu wykradł z siedziby Enklawy. Takiej bryki nie miał nikt na pustkowiach. Niestety były potrzebne części o jakich John nawet nie słyszał... Ale co przeszkadza - zastąpił je takimi do jakich miał dostęp. Na podwozie wystarczy przecierz deskorolka, poco komu jakieś tam ulta lekkie podwozie ze stopu tytanu i jekiegoś debucośtam. A kierownica? Po co - przecież można sterować przechylając ciałem. A napęd? Po co komu silniki odrzutowe, przecież fajerwerki dają identyczny efekt. Teraz tylko wszystko posklejać taśmą samoprzylepną i gotowe!

John usadowił się na brzuchu na swoim HighTech-wechikule. I czekał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stan Haffnack




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: El Dorado

PostWysłany: Pią 10:05, 30 Cze 2006    Temat postu:

W tym momencie na linię startu przybył Stan w swoim pojeździe. Tak właściwie to on przywiózł tu ten pojazd, a nie pojazd jego. Zrobił go z wraku przedwojennej ciężarówki i dodał parę usprawnień. Całość prezentowała się olśniewająco [link widoczny dla zalogowanych]
Po chwili zajął miejsce za kierownicą i zaczął się modlić o to, aby to coś wystartowało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Wyatt Kowalsky
Bandyta



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ukrytej bazy :]

PostWysłany: Śro 20:01, 26 Lip 2006    Temat postu:

Nikt nie wiedział, że jeden z zawodników zapomniał wpisać się na listę startową. Jednak kiedy jeden z sędziów po prośbie o popis skończył z dziurą w klacie pozwolono mu wystartować.

Na swoim dopiero co zarąbanym kolesiowi, wyglądającemu jak robotnik z zepołu Villiage People, [link widoczny dla zalogowanych] pojawił Wyatt - największy morderca, gwaciciel, niszczyciel światów i deptacz trawników po tej stronie wyschniętej Missouri. Sam wózek był zmodyfikowaną wersję i posiadał, tyle broni, że na jedgo widok wszyscy zawodnicy kategorii BN postanowili się wycofać. Tylko najwięksi twardziele mogli próbować sił. Karą za choćby próbę wyprzedzenia była uczciwa porcja śrutu w tył głowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stan Haffnack




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: El Dorado

PostWysłany: Pon 21:40, 31 Lip 2006    Temat postu:

Stan westchnął ciężko, a następnie uruchomił pole siłowe wokół swojego pojazdu. Wściekłość Wyatta zamieniło się w przerażenie, gdy zobaczył wysuwający się z dachu karabin plazmowy. Przeraził się jeszcze bardziej, gdy skierowany został w jego stronę. Stan z wnętrza samochodu zaśmiał się, a po chwili po bokach jego pojazdu pojawiły się silniki odrzutowe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Czw 19:41, 21 Gru 2006    Temat postu:

[off]wiem że i tak nic nie będzie z tego tematu, ale cóż xD[/off]
Gdy Stan włączył swoje silniki, zza małego wzgórza nieopodal, wyszedł Voozie. Szedł powoli, lecz miarowym krokiem. Dokładnie nie rozumiał ich budowy, ale nie dał tego po sobie poznac. Podszedł do każdego z uczestników i podał mu rękę. Potem stanął na końcu tego rzędu osobowości. Po chwili, z jego mechanicznych nóg, z dołu wystrzeliły dwa małe, niebieskie płomienie. Voozie wzbił się około 20 centymetrów nad ziemię. Poprawił swoje ustawienie. Rozejrzał się po innych, którzy ciągle przyglądali mu sie, odwrócił głowę i czekał na start...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Pon 15:44, 22 Sty 2007    Temat postu:

Voozie zauważył, że pojazdy wszystkich się porozpadały, a ich właściciele pozdychali z gorąca, uśmiechnął się więc, skrzyżował ręce, i niespiesznie poleciał w kierunku San Antonio....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stan Haffnack




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: El Dorado

PostWysłany: Sob 21:37, 10 Lut 2007    Temat postu:

Stan spojrzał na nowo przybyłego zawodnika z politowaniem. Okazywał on bowiem oznaki utracenia zmysłów. Podejrzenia się potwierdziły gdy Voozie zaczął mamrotać coś o "porozpadanych pojazdach i zdychających rywalach".
Nie zamartwiając się dłużej popędził za nim w swoich wehikule.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Sob 23:06, 10 Lut 2007    Temat postu:

Voozie padł na ziemię tarzając się ze śmiechu, gdy zobaczył co się za nim wlecze. Silniki odrzutowe wbiły go twarzą w piasek, więc wyłączył je czym prędzej. Podniósł głowę, otrzepał się niemrawo, wypluł resztki piasku z ust. I z przerażeniem ujrzał, że ten gruchot go wyprzedza. Spiął się w sobie, uruchomił swoje Jet Bootsy i resztki piasku zostały po prostu zwiane. Doleciał do tego dziwnego pojazdu, i chociaż jego silniki odrzutowe wytwarzały ogromną temperaturę, zdołał chwycic się pojazdu i wspiąc na dach. Ciągle kurczowo trzymał się dachu, no pęd powietrza zwiałby go i straciłby wszelkie szanse na wygranie. Spojrzał do przodu i ujrzał lufę karabinu plazmowego. Przestraszył się, więc puścił jedną ręką, przez co mógł chwycic się drugą krawędzi okna, tak że karabin był do niego bokiem. Drugą ręką także chwycił krawędź okna, przyciągnął się i szybkim ruchem zarzucił nogi do środka pojazdu.
Puścił się rękami, i pęd powietrza wbił go w siedzenie pasażera. Jakież było zdziwienie Stana, gdy zauważył, że ma niechcianego pasażera. Voozie wziął do ręki karabinek szturmowy, który miał przewieszony na plecach i wycelował w głowę Stana.
- Wysadzisz mnie w San Antonio, i bez żadnych numerów, chyba, że bardzo lubisz ciężkokalibrową amunicję....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stan Haffnack




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: El Dorado

PostWysłany: Sob 23:38, 10 Lut 2007    Temat postu:

Stan nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Wiedział, że jak tylko dojadą do San Antonio, ten blaszak rozwali pojazd, a jego samego zastrzeli. Nie miał jednak innego wyjścia. Musiał przystać na te warunki.
"Coś się po drodze wymyśli" - pocieszał się w duchu.
Przez dłuższy czas dziwaczna maszyna przemierzała pustkowia. Innych zawodników jakoś nie było widać ni słychać.
Stan postanowił włączyć radyjko, które zamontował w swoim samochodzie. Wychwytywało one fale radiowe z przestrzeni kosmicznej, dzięki czemu można było słuchać audycji sprzed wielu lat. Jeden z najnowszych wynalazków.
Ghul nastawił głośność na maxa i po chwili z głośników zaczął lecieć jakiś przedwojenny przebój przerywany co chwila trzaskami.
Jego pasażer nie zdążył nawet zareagować, gdy nagle z ust Stana wydobyło się głośne "ups". Okazało się, że przez przypadek zamontował pewne przyciski odwrotnie i w momencie gdy chciał zmienić stację, uruchomił autodestrukcję.
- To ja się zmywam - powiedział do oniemiałego i nie mającego bladego pojęcia co się dzieje Vooziego, a następnie katapultował się wraz z siedzeniem na którym się znajdował.
Wstał kilkadziesiąt metrów dalej mocno poturbowany. Z trudem wstał i otrzepał się z kurzu.
Oddalając się w pośpiechu zerknął w stronę, gdzie właśnie płonął wrak jego wehikułu. Nie wiedział co stało się z Vooziem, ale nie obchodziło go to zbytnio. Gdy schował się za najbliższym wzniesieniem, w obawie przed swoim rywalem w wyścigu, wtedy dopiero sobie uświadomił w jak beznadziejnej sytuacji się znajdował. Nie miał czym jechać do San Antonio, był na środku pustyni bez wody ani żywności, w pobliżu mogą czaić się deathclawy, a na dodatek - co jest w tym wszystkim najgorsze - jego szanse na wygraną w wyścigu malały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Nie 17:25, 11 Lut 2007    Temat postu:

Nagle za Stanem pojawił się Voozie i przystawił mu lufę do tyłu głowy:
- Jesteś frajerem, wiesz? Teraz oboje mamy marne szanse, a tak dojechalibyśmy spokojnie. Nie miałem zamiaru nic zrobic... - Voozie upadł na kolana tracąc głos.
- Weź mi jakoś pomóz... Błagam... - Voozie leżał ledwie żywy, prosząc o pomoc rywala. Większośc jego pancerza była przypalona, a lewa ręka krwawiła...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dust




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:59, 12 Lut 2007    Temat postu:

Ghoul Dust z powodu chwilowego braku lepszych zajęć postanowił wziąć udział w wyścigu.

Kończył właśnie montaż paneli słonecznych pełniących jednocześnie funkcję dachu, dla jego pozbawionego kabiny pojazdu. Energia elektryczna przez nie wygenerowana posłuży do zasilenia potężnego silnika elektrycznego. Ów silnik służył wcześniej do napędu antycznego czołgu M1 Abrams. Tak przynajmniej głosił napis, na lekko przerdzewiałej tabliczce przytroczonej do tegoż poobijanego i sporawego urządzenia.

Mechanik sprawdził wszystko jeszcze raz i przy użyciu skomplikowanego przełącznika ustawił moc na poziom pierwszy. Lekkie drżenie konstrukcji i buczenie.... wał powoli zaczyna się obracać, leniwie napędzając ponad półmetrowej średnicy śmigło... ciało ghoula zaczął owiewać lekki rześki wiaterek z wentylatora jego własnego pomysłu.

Dust rozsiadł się wygodnie na koźle i uderzając lekko lejcami, zmusił parę brahminów do ciągnięcia jego pojazdu. Jego wechikuł wyglądał trochę jak płaska dorożka na czterech kołach od samochodów, z dachem z paneli słonecznych i wielkim wentylatorem tuż za siedzeniem woźnicy.

Ghoul z wiarą w inteligencję muczących co jakiś czas stworzeń – w końcu co cztery głowy to nie dwie - obrał kurs na San Antonio, przywiązał lejce i przeszedł na tył pojazdu. Wyciągnął z bagażu przedmiot wyglądający jak cienka czarna ceramiczna płytka. Ułożył ją w miejscu gdzie panele nie zasłaniały słońca czekając aż się nagrzeje i rozmyślając po co ludzie umieszczali kiedyś tyle przenośnych patelni na podłogach w swych domach...
Ponieważ podróż przez pustkowia do bezpiecznych nie należała, Dust jeszcze raz dokładnie sprawdził czy jego nowo nabyty karabin snajperski jest gotowy do użycia, wystarczająco dobrze wyczyszczony i nasmarowany oraz czy dodatkowe magazynki są w zasięgu ręki.

Gdy już zrobił to wszystko przestawił wentylator na bieg wsteczny i półleżąc w chłodku, zaczął smażyć sobie jajko gekona na gorącym kafelku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Wto 14:54, 13 Lut 2007    Temat postu:

Voozie widząc, że rywal nie za bardzo kwapi się do pomocy, próbował wstac o własnych siłach. Jego czujniki wykazywały, że jest w bardzo ciężkim stanie. Radar pokazywał, że za nimi jakiś pojazd powoli porusza się w stronę San Antonio. Z początku myślał, że to kolejne zwarcie, jednak kiedy spojrzał za siebie, zauważył w oddali jakiś majaczący kształt. Nie potrafił zidentyfikowac do to było, ale napewno poruszało się w ich stronę, bardzo powoli, jednak w takim stanie i tak było to bardzo dużym zagrożeniem. Voozie podniósł broń z ziemi, włączył tryb awaryjny, przeżegnał się i pobiegł dalej. Jeżeli teraz coś nawali, nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Miał energii ledwie na poruszanie się. Odwrócił się jeszcze do Stana, powiedział:
- Mam nadzieję, że się już nie spotkamy! Niech cie coś zje! - uśmiechnął się, i ile sił w cybernogach, pobiegł do San Antonio...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Stan Haffnack




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: El Dorado

PostWysłany: Pią 19:24, 23 Mar 2007    Temat postu:

Stan miał wielkie szczęście, że był ghulem. Dzięki temu radioaktywna pustynia i żar lejący się z nieba nie stanowiły dla niego aż tak wielkiego zagrożenia. Jednak to i tak nie zmieniało jego obecnej sytuacji. Przez chwilę obserwował oddalającą się puszkę po konserwach, po czym obrócił głowę w przeciwnym kierunku.
Z początku miał wrażenie, że ma jakieś majaki. Jednak obiekt sie powoli zbliżał, zaś jego kontury stawały się coraz bardziej wyraźne. Na pierwszy rzut oka była to jakaś dorożka. Z czasem do Stana dotarło, że na tym ciągniętym przez braminy pojeździe znajduje się ghul, a za nim olbrzymi wentylator.
Umysł Stana zaczął gorączkowo pracować. Po kilku sekundach bezruchu zerwał się niespodziewanie i popędził w stronę blaszaka. Oczywiście na tyle na ile był w stanie. Zapewne w życiu by go nie dogonił, gdyby nie fakt, że napęd tego dziwnego pancerza coraz bardziej szwankował.
Stan szybko zajrzał pod kamizelkę, gdzie zazwyczaj trzymał swój podręczny zestaw narzędzi - już nieraz mu się on przydał.
Gdy tylko dobiegł do nadętego rycerza bractwa, zaczął doń gadać z szybkością karabinu maszynowego nie pozwalając zdzwionemu słuchaczowi wtracić choćby jednego słowa.
- Słuchaj, znam się na tym ustrojstwie co nieco i mógłbym... no dobra, wcale się nie znam, ale spróbuję to naprawić. W zamian chcę jedno: widzisz tego gościa? - wskazał w kierunku 'dorożki' - Zabierz mu to coś, zmontuję z tego wentylatora jakiś porządny napęd. W ten sposób obaj dotrzemy do San Antonio. Tam wytrzaśniemy skądś pojazdy i ruszymy dalej, tym razem osobno. Umowa stoi?
Stan z nadzieją spojrzał na rywala oczekując odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Voozie
Game Master



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z wybrzeża nicości...

PostWysłany: Pią 23:00, 23 Mar 2007    Temat postu:

Voozie w pierwszej chwili chciał dac Ghulowi w ryj i pobiec dalej, ale wiedział, ze nawet wtedy może mu się nie udac. Stanął więc prosto, ręcę wystawił idealnie na boki i powiedział:
- Rób co chcesz, bylebym dobrze działał....
Po czym zamknął oczy i czekał, aż Ghul prawdopodobnie wygrzebie z niego wszystkie wartościowe rzeczy i ucieknie...
A to "coś" było coraz bliżej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dust




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:01, 24 Mar 2007    Temat postu:

Dust kończył właśnie późne śniadanie i postanowił sprawdzić czy jego dzielne zwierzęta pociągowe nie zmyliły kursu. Długo wypatrywał dookoła jakichś punktów orientacyjnych, gdy na horyzoncie ujrzał ogromną chmurę dymu, jak po jakiejś eksplozji. „Oho”, pomyślał, pewnie znowu te przerośnięte mutanty bawią się wyrzutnią rakiet. Na wszelki wypadek postanowił być teraz ostrożniejszy...

Po pewnym czasie ostrożność opłaciła się. W dużej odległości przed sobą ujrzał dwie sylwetki ludzkie. Przyjrzał im się dokładnie przez doskonałą lunetę swojego karabinu snajperskiego. Nie wyglądali na handlarzy, a biorąc pod uwagę niedawny wybuch mogą być niebezpieczni i lepiej ominąć ich szerokim łukiem. Jak pomyślał tak też i zrobił. Oczywiście mogli to być też ubodzy wędrowcy potrzebujący pomocy, ale czasy są niepewne, a życie tanie, więc lepiej nie ryzykować.

Ghoul położył sobie na kolanach swój karabin i popędzając zwierzęta lejcami zmusił je do szybszego chodu. Po chwili namysłu wyciągnął z „paki” jakieś żelastwo i zaczął je namiętnie skręcać, nerwowo zerkając co jakiś czas w kierunku nieznajomych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ryan Gun
Dowódca Bractwa Stali



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Vault 7

PostWysłany: Sob 14:16, 24 Mar 2007    Temat postu:

I stała się jasność. Na kilka minut w całych południowych Stanach wszyscy stanęli w bezruchu, każdemu zaparło dech w piersiach, zbrodnia nie istniała, a wszechobecna nadświadomość spłynęła na umysły wszystkich myślących istot. Promienista kula światła otoczona złocistą aureolą pojawiła się w nic nie znaczącym miasteczku Victoria [nie, nie! to nie kolejny wybuch bomby atomowej...]. Od miejsca rozbłysku emanowała fala dobrotliwości i pokoju, wszelkiego dobra i prawości- na linię startu przybył Ryan Gun, Generał Bractwa Stali!
Postać dostojnym i pewnym krokiem, w pobżmiewaniu boskiego chóru i fanfar, maszerowała w kierunku "startu", jej dostojności i wrażenia potęgi nadawał wspomagany pancerz, a także pewność w ruchach. Kiedy wreszcie dotarł na miejsce, światło rozpłynęło się, a fanfary umilkły, a słońce skierowało promienie na ten idealny twór, jakim był BN sterowany przez Admina [no chyba oczywiste Wink ]. Ryan stanął w jak najbardziej chwalebnej pozycji, aby przedłużyć to wrażenie nieskazitelności jeszcze przez moment...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fallout PBF - RPG Strona Główna -> Schron Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin